wyprawa na samolot:

28.02.2006

tekst: Renata zdjęcia: Renata i Darek
Budzi nas świszczący za oknem wiatr, który zawiewa śnieg. Widzę z okna jak dwie sroki usiłują się schować przed wiatrem pod dach stojącego naprzeciwko domu. Zaczyna jednak świecić słońce i to nas ostatecznie przekonuje do tego, że warto wyjść z domu. Pojechaliśmy do Jakuszyc. Darek smarował narty przy samochodzie na parkingu, a ja poszłam do biura zawodów. Tam spotkałam Wiesława z Kabat, który już startuje w BP po raz 20-sty. Tłumaczył mi jak się posługiwać mapką („Nie patrz na strzałki, tylko naucz się tych numerków na trasie.”) i że w tym roku trasa przebiega inaczej. Wystartowaliśmy tuż spod biura i ucieszyliśmy się, że jest przygotowana trasa do biegu na 10 km zaznaczona na mapce, czyli po trasie linii nieczynnej kolejki. Ruszyliśmy więc ostro do przodu, zaczęliśmy wyprzedzać jadących wolniej od nas. Nasza radość jednak skończyła się w momencie gdy nie znaleźliśmy kolejnego punktu naszej trasy, a dopiero punkt 4 tuż przy granicy z Czechami.


Tym sposobem zajechaliśmy dalej niż powinna prowadzić trasa 10 km w BP


Darek, który biegł bardzo szybko czekał tam na mnie ok. 5 min i rozmawiał z panem, który zaczął biegać na nartach w wieku 40 lat i teraz już startuje w BP po raz 10 –ty (spotykamy dziś samych narciarskich weteranów). Pan nam wyjaśnił, że teraz trasa poprowadzi nas do Orlego, a po drodze będzie jeden podbieg, a potem zjazd. Ale do tego przewyższenia to było jeszcze kawałek, a ja już zostawiłam sporo sił na początku, dlatego aby się tak nie szarżować, bo trasa już wiadomo było, że będzie dłuższa niż planowane 10 km, postanowiliśmy zwolnić, zwłaszcza, że trzeba było podchodzić jodełką.
Tak dotarliśmy do Orlego gdzie zrobiliśmy sobie przerwę na herbatę i szarlotkę. Dziś schronisko było pełne ludzi, gwarno i duszno.


Z Orlego nie chcieliśmy wracać do Jakuszyc tą sama drogą co zwykle, dlatego zdecydowaliśmy się na trasę przez Samolot (5 km). Najpierw mozolne podchodzenie, w początkowej części podchodziliśmy kawałek jodełką, potem normalnie, tyle że wolno.
Tuż przed ostatnim podejściem spotkaliśmy samotnego emeryta (76 lat), który na swoich nartach za 40 zł postanowił pokonać w tym roku 30 km bieg BP, bo 6 lat temu inny wówczas 76 latek „dołożył” mu 30 min. Potem opowiadał o okolicach gdzie mieszka i że wszystko to poznał będąc na emeryturze („Moje życie zaczęło się po 70-tce.”). Potem był trudny zjazd (tak zresztą był opisany na tabliczce informacyjnej punktu 15 na szczycie Samolotu), na którym dwa razy hamowałam upadkiem, bo bałam się żeby nie najechać na podchodzących ludzi z na przeciwka. Tym sposobem szybko znaleźliśmy się na Polanie Jakuszyckiej. Pod domkiem PKO czekając na Darka, który poszedł do serwisu nart, spotkałam Krokomierza, chwile rozmawialiśmy i poszliśmy na parking. Dziś wyszło z tej wycieczki 18 km i zajęło nam to 3,5 godz.