trasy_Morysin:

Przedstawiamy trasę wycieczki biegowej do Morysina. To dość tajemnicze i dzikie miejsce i trudno do niego trafić. Po przekroczeniu Mostu Siekierkowskiego (początek naszej wycieczki jest od strony praskiej Wisły) biegniemy na południe Wałem Zawadowskim i następnie ulicą Sytą. Docieramy do wodociągów, jednak nie zachwyca nas przeszklony budynek biurowca oczyszczalni wody, ale kwiaty jabłoni rosnącej w pobliżu. Jest początek maja i wszystko wokół zieleni się i kwitnie na potęgę. Trudno oderwać oczy od tych kwiatów.


Za chwilę przekroczymy tory kolejowe.


Teraz biegniemy dalej ul. Sytą, która zgodnie ze swoją nazwą staje się z mizernej coraz bardziej syta. Domy wokół albo przypominają pałace, albo bardzo nowoczesne osiedle apartamentowców. Były na sprzedaż. Więc gdyby ktoś był zainteresowany, to polecamy - piękna i spokojna okolica.


Niestety działki, na których wybudowano całkiem niedawno domy, są ogrodzone i nie ma żadnego dojścia do rezerwatu Morysin, który jest naszym dzisiejszym celem. Biegniemy więc jakimiś ulicami okrążając park wokół, gdy po prawej stronie otwiera się panorama na pole golfowe. Niestety też ogrodzone.


Dostrzegamy w oddali ruiny pałacyku położone na skraju parku Morysin. Ładny widok mają golfiści. My jednak nie mamy jak się tam dostać. Zupełnie jak za czasów gdy ten pałacyk, las i pole miały swoich poprzednich wilnowskich właścicieli. Nic dziwnego, że miejsce to uchodzi za tajemnicze i trudno dostępne.


Mijamy stawy i kolejne osiedle zbudowane całkiem niedawno.


Wreszcie udaje się nam trafić na ścieżkę, która zawiodła nas do leśnego rezerwatu. Jeszcze tylko rzut oka na lewo gdzie w wodach Jeziora Wilanowskiego odbija się w prześwicie z zielonego ogrodzenia fragment Pałacu w Wilanowie. Po drugiej stronie widać przechadzających się spacerowiczów. Jedynie ich wspólczesne stroje zdradzają w którym rzecz się dzieje wieku.


Biegniemy dalej leśną drogą usłaną białymi płatkami kwitnących obficie drzew. Gdzieś w głębi rezerwatu napotykamy na dobrze zachowaną murowaną wieżę. Czy to pozostałości domku dozorcy?


Teren jest gęsto porośnięty i o tej porze roku sprawia wrażenie dzikiej puszczy. Wokół można wypatrzeć okazałe kasztanowce i inne stare drzewa. Bogaty drzewostan pochodzi z czasów gdy miejsce to było parkiem należącym do właścicieli Wilanowa.


W poszukiwaniu ruin świątyni i neogotyckiej bramy na skraju leśnej części sąsiadujacej z polami, kluczymy chwilę po tym dzikim parku wybierając różne ścieżki.


Niestety tym razem poszukiwania w gąszczu drzew spełzły na niczym. A jeszcze dwa lata temu gdy eksplorowaliśmy to miejsce udało się nam odnaleźć drogę do tych ruin. Dziś widzieliśmy je tylko od strony pola golfowego.


Przekraczamy teraz jaz będący na styku okalajacych Morysin: Kanału Sobieskiego od zachodu i rzeki Wilanówki od wschodu.


Dalej wybiegliśmy na polną drogę, mijamy ogródki działkowe i docieramy do ul. Augustówka. Po jednej stronie budynki tvn, po drugiej teren EC Siekierki. Przecinamy ulicę i szukamy dojścia do jeziorka Czerniakowskiego. Dotarliśmy do jego południowych brzegów sąsiadujących z osiedlem Sadyba. Majowy, dość ciepły dzień przyciągnął nad wodę ludzi.


Na plaży niestety straszy tablica. A jeszcze latem tutaj pływaliśmy.


I kolejna tablica z zakazami.


Okrążamy ciągnące się jeziorko. W dalszej części linia brzegowa jest dzika i nieodstępna. Jedynie widoczne w tle kominy elektrociepłowni przypominają, że nadal jesteśmy w granicach miasta.


Wreszcie osiągamy Trasę Siekierkowską. Jeszcze tylko wbieg na most i jesteśmy z powrotem w domu.


W sumie pokonaliśmy 25 km. Byłoby pewnie krócej gdyby nie fakt poszukiwań ścieżki do rezerwatu od strony Zawad. Następnym razem spróbujemy odnaleźć drogę do rezerwatu od północy, czyli miejsca gdzie znajduje się jaz, który tym razem przekraczaliśmy w drodze powrotnej.