Kopalnia kwarcu "Stanisław":

15.08.2006

tekst: Renata zdjęcia: Renata
Drugiego dnia mieliśmy w planach dłuższą wycieczkę biegową, ale dopiero po południu. Poranne krótsze bieganie upłynęło nam szybko, pobiegliśmy znaną już trasą, czyli Drogą Pod Reglami, bo chcieliśmy pokazać ją Sławie, która wczoraj przyjechała też do Szklarskiej. W drodze powrotnej mżyło, a pod koniec rozpadało się na dobre i biegaczy nie spotkaliśmy zbyt wielu, za to grzybiarzy myszkujących pod drzewami było sporo. Padało tak później aż do obiadu. Na szczęście podczas poobiedniego odpoczynku wyjrzało słońce i wariant planowanej przez nas wcześniej wycieczki popołudniowej stał się możliwy.
Wyruszyliśmy spod Domu Pod Lasem czerwonym szlakiem w górę. Najpierw szeroka ścieżka prowadziła przez las. Po drodze mijamy grupę skał (Białe Skały), a później samotnie stojący Grzybek na Hutniczej Górce.
Za chwilę las się kończy i biegniemy dalej kawałek asfaltową szosą (Os. Podgórze). Później szlak czerwony skręca w prawo w leśną drogę prowadzącą wyraźnie pod górę.
Dobiegamy do skrzyżowania gdzie jest spory plac z różnymi oznaczeniami tras. My wybieramy piaskową drogę w lewo.
Początkowo jest ona wygodna i płaska (i taką ją zapamiętałam z ubiegłego roku). Teraz jednak przypomina ona dno wyschniętego potoku górskiego. Cała nawierzchnia żwirowa jest wymyta i widać jej podstawę z kamieni, po których nie biegnie się już tak wygodnie.
Docieramy do skrzyżowania tras i wybieramy tę najbardziej stromo wspinającą się pod górę (w prawo skos oznaczona niebieskimi znakami). Tutaj też widać niszczycielską moc płynących tu niedawno strumieni wody: wyżłobione rowy, wymyte kamienie. Biegniemy coraz wyżej, tak że w pewnym momencie jesteśmy już w strefie chmur niskich.
Po pewnym czasie trasa nieco wypłaszcza się i daje odpocząć
Po wybiegnięciu z lasu widać słupy, jakieś ogrodzenie i budynek kiedyś pewnie strażnika pilnującego to coś za ogrodzeniem. Mijamy go jednak nie zainteresowani tym terenem, naszym celem jest to co widać kawałek dalej
Jak głosi tablica ostrzegająca można spodziewać się rozrzutu kamieni. I rzeczywiście widać hałdy kwarcowych kamieni. Jednak dziś nie ma tu żywego ducha. Kopalnia wygląda na opuszczoną, wiatr świszcze wśród zardzewiałych urządzeń. Idziemy więc tylko zobaczyć kanion powstały po wydobyciu kwarcu i wracamy. Miejsce jest niesamowite, odludne i przypominające księżycowy krajobraz. Przy dzisiejszym zachmurzeniu i silnym wietrze jest dodatkowo nieprzyjazne, choć same kamienie kwarcu są piękne: szczególnie podobają mi się te mlecznobiałe, poprzez bladoróżowe, aż do różowych. Jest ich w Górach Izerskich bardzo dużo na wszystkich prawie trasach.
Wracamy tą samą trasą, czyli Szklarską Drogą i dalej czerwonym szlakiem w dół. Pod samym domem zaczyna padać deszcz, ale nam zostało tylko rozciąganie, które robimy pod dużym drzewem. Cała wycieczka zajęła nam równo dwie godziny wolnego truchtu z przerwami na robienie zdjęć i podziwianie krajobrazu.