archiwum - 2011:

01.01.2011

Misiek wkroczył już w swoją jesień życia. W naszym domu zagościła na krótko Jodła - młoda kotka, która nie zaktywizowała co prawda Miśka, ale wprowadziła swoją ciekawością i ruchliwością dużo radości.
Więcej zdjęć Jodły.

12.01.2011

W ubiegłą niedzielę bawiliśmy się biegając dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy razem z ok. 3000 innych uczestników w 5. Biegu WOŚP "Policz się z cukrzycą".

17.01.2011

W sobotę, odbył się oczekiwany przez nas od jesieni XXXVI Zimowy Rajd Nocny PTTK którego formuła, bardzo nam się podobała. Dziękujemy Matragonie za świetny pomysł na spacer, po zimowym jeszcze lesie.

23.01.2011

Znów orientalistycznie, tym razem za sprawą imprezy ORIENT 2011 rozegranej w naszym lesie, dziś zresztą pięknym nad wyraz. Maryśka przywitała nas bowiem rano świeżym puchem. Aż chciało się biegać.

30.01.2011

Za sprawą zgubionych rękawiczek podczas ubiegłotygodniowego Orientu 2011 (przy okazji przypomnienia tej imprezy warto zajrzeć jeszcze raz TUTAJ, bo uzupełniliśmy relację o mapę, stronę organizatora i wyniki) trafiliśmy na trening techniczny bno pod nazwą O-Stuff Winter Cap. Info o tym fajnym treningu dostaliśmy od znalazcy rękawiczek za co bardzo mu jeszcze raz dziękujemy. Okazuje się, że w dzisiejszym szalonym świecie są jeszcze ludzie, którym się chce. Jednym zadać sobie trudu aby oddać zgubę, innym zorganizować bezpłatnie imprezę, a innym przyjechać z daleka aby pobiegać kilka kilometrów z mapą (spotkaliśmy m.in. Halinkę i Krzyśka - naszych znajomych z GEZnO 2010).

Renata i Darek biegali na trasie C (4 km, 12 PK). Znów przed startem w rozgryzieniu tabelki z opisami PK pomogli nam doświadczeni koledzy. Tym razem przyszło nam próbować swoich sił na mapie o skali 1:5555, co już na początku zaowocowało niemałym zdziwieniem: "O, to już jest ten róg ogrodzenia?!". Potem już poszło łatwiej. Punkty kontrolne były małymi kwadratami, które jeden z uczestników określił: "Dziś to kompas nie będzie tak potrzebny, jak szkło powiększajace, takie małe są te PK". Rzeczywiście, punkty nie były zbyt widoczne z daleka, ale dokładność mapy, duża ilość szczegółów oraz opisy umieszczenia punktów pozwalały na szybkie i bezbłędne ich znalezienie. Nowością dla nas, biegających dotąd z mapą tylko w terenach leśnych, było takie planowanie przebiegu, aby wziąć pod uwagę elementy w terenie zurbanizowanym jak: ogrodzenia, budynki i inne obiekty, których nie można przekroczyć, a tylko obiec dookoła. Popełniliśmy błąd polegający na dodatkowym obiegnięciu kanałku, gdyż pk 6 był po jego drugiej stronie (skrócenie trasy byłoby możliwe po dokładniejszej analizie mapy i ocenie tego faktu wcześniej, ale my to zrobiliśmy dopiero na spokojnie w domu). Zamieszczamy poniżej skan mapki z naszej trasy. Ponieważ po imprezie dostaliśmy od organizatora mapę trasy dłuższej (8,3 km, 32 PK) planujemy wybrać się tam jeszcze raz i potrenować warianty jak najkrótszych przebiegów. Bardzo przydatny trening na myślenie połączony z bieganiem.

04.02.2011

Od dziś nasz Misiek jest w Krainie Wielkich Łowów.

Nasz kot towarzyszył nam przez 15 lat i choć ostatnio nie był już w tak świetnej formie, to w naszej pamięci pozostanie taki jak na zdjęciu powyżej.

22.02.2011

Wygrana w II Triathlonie Rodzinnym, którą była wycieczka na narty we włoskie Dolomity, stała się faktem. Tak jak Renata opisuje w relacji , wystarczyło przejechać 1500 km autokarem w jedną stronę by znaleźć się w innej krainie.

Zapraszamy do
przeczytania.

12.03.2011

Dawno nie odwiedzaliśmy miejsca z pomarańczowym "tatarakiem". Ale słoneczny marcowy poranek obudził w Renacie zew biegania i wybrała się na stadion. Najpierw mała rozgrzewka, a potem test sprawdzający aktualne możliwości pod okiem znanego w świecie biegowym fizjologa sportowego.
W tym czasie Darek podjął się trudnej* pracy fotografa sportowego podczas biegu GP Warszawy w Lesie Kabackim.

* trudnej, bo obiekty biegają coraz szybciej i jak je tu złapać w kadr; do tego potrzebna jest już sztuka kadru.

13.03.2011

Dziś nastąpiło nadspodziewanie udane otwarcie sezonu rowerowego. Przyjemna wycieczka przy wymarzonej wiosennej pogodzie: słonecznie, sucho i prawie bezwietrznie.
Grupa południowo-wschodnia w składzie (od lewej: Darek, Renata, Kuba i Kuba) w połowie trasy lubelskiej zatrzymała się na szybką kawę+ciastko. Teraz będzie powrót, na 17-tce zawsze jest wtedy z wiatrem w plecy :) I faktycznie powrót zajął nam 2 minuty krócej.

19.03.2011

Jak wiadomo podróże kształcą. Oprócz poznania nowych miejsc można także doznać różnych wrażeń związanych z samą podróżą: porównać rozmiar lotnisk, czy poziom świadczonych usług. Oto jak z bagażem obchodzą się przewoźnicy pewnej europejskiej linii lotniczej (aż strach lecieć na inny kontynent):
Ta walizka wróciła ze swojej ostatniej podróży :(

A Adam, któremu pomimo przygody z walizką, podróżowanie nie znudziło się, przywiózł kolejne lizbońskie migawki utrwalone na cyfrowej błonie fotograficznej.

27.03.2011

W miniony weekend podzieliliśmy się sprawiedliwie w uczestnictwie w imprezach biegowych, w ten sposób, że:
Adam biegł 5 km w drużynie IM 2010, która zajęła 45 miejsce na 300 startujących zespołów w "Sztafecie 5 x 5". Renata i Darek dzielnie kibicowali im podczas zimnego przedpołudnia.
W niedzielny poranek, na warszawskiej Starówce stanęli na starcie półmaratończycy, wśród nich Renata. Darek wytwale kibicował i robił zdjęcia.

02.04.2011

Pierwsza sobota kwietnia upłynęła pod znakiem duathlonu młocińskiego. To już czwarta edycja tej towarzyskiej imprezy. Po raz pierwszy jednak odbyła się w "ludzkich warunkach". Do tej pory albo napadało śniegu, albo śnieg już był, ale nie dało się po nim jeździć rowerem. Teraz było wiosennie, sucho i od razu rywalizacja stała się trudniejsza, bo frekwencja podskoczyła. Więcej osób zdążyło przygotować rowery i podszlifować formę.

W tym roku na duathlonie młocińskim DAR reprezentowała Renata. Zapraszamy do przeczytania jej
relacji
zdjęcie pochodzi z galerii Bartka Skalskiego

25.04.2011

Ostatnio dużo biegaliśmy. Niestety nie po lesie, ani na ścieżkach biegowych, ale po sklepach. Też męczące takie bieganie, zwłaszcza jak nie wiadomo co wybrać, tyle różności na sklepowych półkach, regałach i w oferowanych przez producentów katalogach. Mam nadzieję, że to już ostatnie takie sklepowe bieganie i meta w postaci upragnionej realizacji łazienkowego projektu remontowego stanie się rzeczywistością, bo przez chwilę nasza łazienka wyglądała tak:
Prawda, że przytulnie ;)

W ferworze tego sklepowego biegania, nie zauważyliśmy zupełnie kiedy przyszła wiosna. Taka piękna z soczystą zielenią i kwitnąca. Dopiero gdy wbiegłam do lasu w Maryśce to ją zauważyłam i poznałam po zawilcach. Czas nadrobić brakujące kilometry i w telegraficznym skrócie uzupełnić wieści ze sportowego świata i nie tylko.

Najpierw, czyli jeszcze na początku kwietnia (a dokładnie 9.04.2011) były zawody biegowe pod nazwą "I Bieg Pamięci" w ramach GP Warszawy, w którym Renata postanowiła sprawdzić swoją biegową formę na 5 km. Wnioski z tego biegu wyciągnęła takie: mimo że łatwo wygrywa się w kategorii wiekowej to czas wziąć się ostro do biegowej pracy.
Darek występował tego dnia w roli fotografa i próbował w ten zimny, deszczowy i dotkliwie wietrzny dzień uchwycić kilka obrazków z tego biegu rozgrywanego w okolicach Centrum Olimpijskiego na warszawskim Żoliborzu. Tym razem zamiast szczegółowej relacji więcej niż paręnaście zdjęć w części sportowej naszej galerii.

W innej części galerii Darek podglądał przez obiektyw wiosnę podczas wypadów do lasu
marysińskiego i kabackiego.
Na Żoliborzu zaś wiosna wystrzeliła wyraźniej zielenią i dawała ciepło oraz energię biegaczom podczas wskrzeszonego przez nowych organizatorów cyklu Grand Prix Żoliborza. Darek włączył się bardzo aktywnie w organizację tego biegu wraz z kilkorgiem członków Klubu Entre.pl Team. Oto baner promujący bieg w przeddzień startu:
W Poniedziałek Wielkanocny przypominaliśmy sobie zasady biegów na orientację. W ramach AnIno na falenickie wydmy wybrały się całe rodziny ( tutaj regulamin ). Część maszerowała po okolicznym lesie z dziećmi, lecz była także spora grupa biegaczy, która postanowiła się pościgać na dłuższych trasach sportowych. Renata z Darkiem wybrali trasę 6 km z 10 PK, a Adam z Alicją początkowo spróbowali przespacerować się na trasie 2 km, ale potem spotkaliśmy ich jak szukali kolejnych lampionów już z drugą mapą. Wygląda na to, że się im spodobała orientacja w terenie i zabawa z kompasem i mapą.

01.05.2011

Stopień cyklozy osiągnął swoje pierwsze wiosenne apogeum 30 kwietnia podczas V Trzebnickiego Maratonu Rowerowego "Żądło Szerszenia".
Krótka relacja z zawodów.

09.05.2011

Rower po raz pierwszy.
Rower po raz drugi.

16.05.2011

Urokliwa Puszcza Kamieniecka stała się miejscem rozgrywania DyMnO, czyli długodystnasowego rajdu na orientację. Dla nas była to 12 godzinna wycieczka leśnymi ścieżkami. Podziwialiśmy kipiącą wiosenną zieleń, chłonęliśmy zapachy lasu, dopóki nas nie wchłonęły bagienne części puszczy gdzie czekały na nas krwiopijcze chmary komarów. O naszych przeżyciach napisałam więcej tutaj.

24.05.2011

Zregenerowaliśmy się już po Dymnie i czas wrócić do treningów - sezon triathlonowy właśnie się zaczyna. Na szczęście pogoda dopisuje i można było nawet wyskoczyć na małe pływanie w wodach otwartych. W ubiegłą sobotę zainaugurowałam razem z Piotrkiem z Anina pływanie w jeziorku w okolicach Otwocka Wielkiego. Co prawda jezioro nie miało piaszczystej plaży, ani nawet nie było żadnych parasoli od słońca, ale woda była ciepła (22 st.) jak w tropikach. Przejrzystość wody była wątpliwa, ale przebijał kolor zielony, jak to zwykle woda w jeziorze. Piotrek miał okazję do przetestowania po raz pierwszy podczas pływania w jeziorze swojej nowej pianki triathlonowej. Ja zaś oprócz przypomnienia sobie zasad nawigacji w jeziorze miałam możliwość zażycia darmowej balneoterapii w wodach o składzie przypomniających borowinę. I pomyśleć, że w pewnych ośrodkach zdrowia i urody niektórzy wydają na takie kąpiele ciężkie pieniądze. Gdybyście szukali hasła wellness dla okolic Warszawy, nie zapomniajcie o małych torfowych jeziorkach niedaleko koryta Wisły.
Te dwa małe punkciki na tym mało udanym zdjęciu, zrobionym przez Darka czekającego na brzegu, to nasze głowy (moja i Piotrka):
Niedziela zaś upłynęła nam pod znakiem triathlonu: tym razem dziecięcego i gdzie występowaliśmy w roli organizatorów, a w zasadzie to razem z kilkoma innymi członkami ST IM2010, pomagaliśmy Luizie, która wszystko przygotowała, a my jedynie przyszliśmy i wykonaliśmy jej polecenia: ustawiliśmy oznakowania strefy zmian, linie startu i mety, wypuściliśmy dzieci na start, czuwaliśmy na trasie, zmierzyliśmy im czas, zebraliśmy oznaczenia. Kilka fotek z części przygotowań tuż przed startem oraz z dekoracji najstarszych (resztę czasu byliśmy zajęci ogarnianiem gromadki dzieci: starty serii pływackich, pomiary czasu i liczenie basenów, potem handicapowy start do części rower-bieg i znów pomiar czasu i tak kilka razy, bo dzieci startowały osobno w trzech kategoriach, nie licząc Krasnali). Uff , dobrze że to już za nami. Wróciliśmy do domu tak zmęczeni jakbyśmy to my sami startowali.

25.05.2011

A to ścieżka rowerowo-biegowa nad Wisłą po praskiej stronie. Malownicza, pośród drzew i dość kręta. Przez swoją ziemną nawierzchnię (wysypana tłuczniem, ubita i wysypana piachem na wierzchu) bardzo dobrze nadaje się do biegania, tyle, że nie wieczorami, bo nie ma tam oświetlenia. A tak w ogóle to szkoda, że scieżka jest taka krótka - od Mostu Łazienkowskiego do Portu Praskiego.

07.06.2011

Ostatnie wydarzenia:

29.05.2011 - Adam namówiony przez naszego kolegę Przemka, zasilił sztafetę teamu "Rzeczpospolita" podczas Maratonu Sztafet nazwanego w tym roku ACCREO EKIDEN. Tegoroczna edycja została rozegrana na Polach Mokotowskich, gdzie poszczególni zawodnicy pokonywali kolejno: 7,195 km, potem dwa razy po 10 km i trzy razy po 5 km. Sześciu uczestników łącznie przebiegało dystans maratonu (42,195 km). Drużyna, w składzie której biegł Adam zajęła w klasyfikacji generalnej 121 miejsce na 298 startujących zespołów przebiegając maraton w 3:28:48. Wynik Adama na 5 km to 24:28. Jak na start bez przygotowania, zupełnie z marszu, to i tak nieźle.

W kolejny weekend, już czerwcowy, też sporo się działo i to zarówno sportowo jak i rodzinnie:
03.06.2011 – uroczystość obchodów 50-lecia pożycia małżeńskiego rodziców Renaty:
a już następnego dnia (04.06.2011) – prawie równoczasowo dwa skoki do wody:
1. w południe start Renaty w Czechmanie. To zawody wchodzące w cykl czeskiego pucharu FORD CZECHMAN TOUR. Czechman odbywający się w okolicach Pardubic, a w zasadzie Hradec Kralowe to triathlon na dystansie 1,9 – 90 – 21,1 (łącznie 113 km), czyli tzw. dystans 1/2 Ironman. W imprezie brali udział w zasadzie sami Czesi i trochę Słowaków, ale nie zabrakło akcentu w postaci grupy 20 osób z Polski. Relacja wraz z galerią zdjęć z tych zawodów wkrótce.
2. nieco później niż w samo południe występ Adama w zawodach pływackich Mistrzostw Warszawy Masters na basenie 25 m. Adam pływał 50 m stylem klasycznym (38:37) i motylkowym (29:89) - w obydwu konkurencjach zajmując 3 miejsca w swojej kat. wiek. i na koniec w sztafecie 4 x 50 m zmiennym w zespole reprezentującym ST IM2010.

09.06.2011

Jest już obiecana relacja i galeria zdjęć z Czechman Triatlon 2011.

19.06.2011

Już drugi raz startowaliśmy z Adamem w Sobótkowym Maratonie Pływackim organizowanym przez UCSiR. Pływaliśmy na basenie 25 m na dwóch dystansach: mężczyźni: 800 m, kobiety - 400 m.
Darek zaś dokumentował technikę pływania pań jako materiał do przyszłej analizy:


Andrzej Chomczyk zainspirowany tematem wody i ruchu przedstawia profesjonalny fotoreportaż z zawodów.

Tak było rok temu, a tegoroczny maraton pływacki, podobnie zresztą jak ubiegłoroczny, zgromadził kameralną ilość uczestników i podobnie jak w latach ubiegłych zakończył się dekoracją zwycięzców połączoną z grillem. Serwowane kiełbaski i legendarna już karkówka smakują dwa razy bardziej po pływaniu niż po innym wysiłku. Poza tym było to fajne miejsce gdzie razem ze znajomymi z IM2010 oprócz rozmów o progresie w pływaniu omówiliśmy dalsze startowe plany triathlonowe, w tym cieszyliśmy się wspólnie z zarejestrowania się na prestiżowe zawody triathlonowe: IM 2012 we Frankfurcie (w piątek 17.06 niespodziewanie, bo na 13 miesięcy przed imprezą, otworzyły się internetowe zapisy).

Ujmując zaś maraton sobótkowy ad 2011 w liczbach: Adam - 3 miejsce w kat. do lat 40 (śmieszne te kategorie) z czasem 11:41:63, Renata - któraś tam w kat. powyżej lat 40 z czasem 8:52

Kolejnym wydarzeniem weekendu były zawody biegowe w Garwolinie (
II edycja biegu na 10 km "Avon kontra przemoc - biegnij w Garwolinie"). W biegach ulicznych braliśmy udział już wiele razy, ale ten bieg był szczególny z wielu powodów. Przede wszystkim dlatego, że Renata była w tym biegu pacemakerką.
Co prawda już po raz drugi, ale tym razem biegła z balonikiem na 55 minut. Zadanie łatwe i trudne zarazem. Osiągnięcie takiego wyniku na doprawdy niezwykle lekko pofałdowanej trasie poprowadzonej po asfaltowej nawierzchni nie nastręczało żadnego kłopotu. Renata biegła lekko i swobodnie, rozmawiając z innymi uczestnikami i ze swoją grupą prowadzoną na ten czas. Jednak odpowiedzialność, że nie biegnie się samemu dla siebie, wyznacza nowy wymiar takiego biegu. Musiała pilnować międzyczasów na poszczególnych kilometrach ustawionych na trasie. Na szczęście doping kibiców i to co działo się na punktach gdzie ustawione były tabliczki z oznaczeniami kilometrowymi przerosło wszelkie oczekiwania. Zabawa trwała na całej trasie i bieg od jednego do kolejnego kilometra też był czystą zabawą.
Darek (to ten zawodnik z nr 31) dzielnie podążał za grupą na 55 minut, na przedzie której powiewał balonik z napisem 55:00 przyczepiony do koszulki Renaty. Przed metą trochę wyhamowaliśmy, bo zegar miał jeszcze 54 minuty z sekundami, Renata przepuściła kilku finiszujących zawzięcie zawodników i zawodniczek, po czym sama przekroczyła razem z Darkiem, spokojnym krokiem linię mety, zadowolona, że przybiegła akurat, nie za wcześnie i nie za późno.
Gdyby to była walka o swój własny wynik to okazałoby się, że Renata zajęła 1. miejsce w swojej kat. wiek., a tak była druga. Ale takie to już uroki pracy "zawodowego" pacemakera.

Obydwa zdjęcia z Garwolina są autorstwa Michała Łubiana i pochodzą z tej galerii zdjęć.

23.06.2011

Jeszcze wyjmujemy na światło dzienne dwa zdjęcia autorstwa Andrzeja Chomczyka z Sobótkowego Maratonu Pływackiego 2011 wyszukane w galerii na stronie ENTRE.PL Team:
Zachęcamy też do odwiedzenia strony Sztuka kadru a szczególnie galerii sportowej z wyborem fotografii Andrzeja.

27.06.2011

Ukończyliśmy triatlon na dystansie olimpijskim w Środzie Wielkopolskiej, podczas rozgrywanych tam Otwartych Mistrzostw Polski Weteranów w Triathlonie. Tutaj relacja Renaty ze zdjęciami Łukasza Kiełbowicza.

03.07.2011

Leje trzeci dzień. Darek zamiast jeździć na zewnątrz kręci na trenażerze. Ja zajęłam się wytwarzaniem batonów energetycznych hand & home made. Z tej masy owsiano-miodowo-rodzynkowej wyszło mi po odpieczeniu 12 sztuk pożywnych batoników. Pachniało w całym domu, a jak smakowało. Zawijam w papierową torebkę i chowam żeby nie zjeść wszystkich zanim zabierzemy je na pierwszy trening. Na razie oglądamy tylko filmiki jak się podjeżdża, ale jak tylko wyjdzie słońce to i my ruszymy w trasę.

Ciągle nie widać prześwitu w warstwie ciężkich szarych chmur, ale jakby zamiast głośnego dudnienia w dach słychać tylko szemranie, więc decydujemy się na wyjście do lasu. Wszędzie kałuże, więc najlepiej w takich warunkach mają biegacze bez butów, a takiego w Maryśce można często spotkać. Dziś Darek też go widział.
Więcej mokrej Maryśki.

03.07.2011

Leje trzeci dzień. Darek zamiast jeździć na zewnątrz kręci na trenażerze. Ja zajęłam się wytwarzaniem batonów energetycznych hand & home made. Z tej masy owsiano-miodowo-rodzynkowej wyszło mi po odpieczeniu 12 sztuk pożywnych batoników. Pachniało w całym domu, a jak smakowało. Zawijam w papierową torebkę i chowam żeby nie zjeść wszystkich zanim zabierzemy je na pierwszy trening. Na razie oglądamy tylko filmiki jak się podjeżdża, ale jak tylko wyjdzie słońce to i my ruszymy w trasę.

Ciągle nie widać prześwitu w warstwie ciężkich szarych chmur, ale jakby zamiast głośnego dudnienia w dach słychać tylko szemranie, więc decydujemy się na wyjście do lasu. Wszędzie kałuże, więc najlepiej w takich warunkach mają biegacze bez butów, a takiego w Maryśce można często spotkać. Dziś Darek też go widział.
Więcej mokrej Maryśki.

18.07.2011

Wreszcie powróciło lato i jak na lipiec przystało można było pośmigać rowerem na krótko i bez obawy nagłego prysznica z nieba. Wybraliśmy się z Darkiem przetestować dawno nie odwiedzaną 17-tkę. Potem skręciliśmy na Żanęcin i przejechaliśmy fragment trasy półmaratonu wiązowskiego i dalej aż do 50-tki. Powrót tą samą trasą. Niedługo, bo w sumie 2 godzinki kręcenia, ale było przyjemnie, niezbyt gorąco, lekki wiatr (w drodze powrotnej nawet w plecy), piękne mazowieckie sielskie widoki i zapach dojrzałego zboża unoszący się nad polami. I tylko podmokłe łąki i lasy przy drodze przypominały o niedawnych ponadnormatywnych opadach.

Gdy odpoczywaliśmy po wycieczce, z poobiedniej drzemki wyrwał nas telefon od Kuby:
- Jedziecie do Siedlec?
- Yhm, no nie wiem. Jakoś nie planowaliśmy, powrót pewnie będzie w korku.
- Bo można tam pojechać pociągiem. Mazowieckie koleje mają teraz takie eleganckie pociągi.
- Dobra, to sprawdzę o której mamy najbliższy pociąg.

Po godzinie jazdy klimatyzowanym, czystym wagonem KM byliśmy już nad zalewem w Siedlach gdzie za kilka minut zaczęła się pierwsza edycja OpenWater Zalew Cup 2011

Najpierw można było popłynąć na dystansach: 100 m, 200 m, 400 m, by wreszcie wystartować na 5 pętli po 200 m. Na końcu wszystkich serii były jeszcze sztafety 4 x 100 m. Ponieważ spotkaliśmy na zawodach jeszczu innych znajomych zdecydowaliśmy się wystawić drużynę do startu sztafetowego.
Darek startował tylko na 1000 m, a na Renatę spłynęła podwójna chwała w postaci odbioru dyplomu za 2 miejsce open kobiet na 1000 m
oraz dyplomu za zmagania drużynowe w sztafecie 4 x 200 m razem z Piotrkiem, Kubą i Pawłem. Renata walczyła na drugiej zmianie, dając z siebie wszystko, co jednak nie pozwoliło zespołowi zająć pierwszego miejsca. Więc znów dyplom za drugą lokatę:
To był dzień drugich miejsc, bo Kuba też był drugi na 200 m i 1000 m.