archiwum - 2009:

04.01.2009

Pierwszy poważny śnieg tegorocznej zimy i piękna wycieczka w bajkowym lesie w Marysinie. Wycieczka wreszcie na nartach biegowych. Sezon biegówkowy niniejszym uważamy za otwarty. Tru tuuu! Trutu, trutu tu!

11.01.2009

Zdjęcie pochodzi ze strony "maratończyk.pl"
W sobotę 10.01 rozpoczęła się VI edycja cyklu Biegów Górskich w Falenicy. Renata z Darkiem startowali w tych zawodach już po raz czwarty. Tym razem bieg odbywał się w warunkach zimowych, choć zdarzały się w ostatnich latach także zupełnie bezśnieżne edycje. Trasa była śliska, szczególnie na drugim i trzecim kółku, a to za sprawą ilości biegaczy jaka przetoczyła się po wąskiej ścieżce. Na falenickiej wydmie padł bowiem zupełny rekord frekwencji, stawiło się ponad 250 osób. Walczyliśmy jak lwy, daliśmy z siebie wiele i byliśmy myślę gdzieś w pierwszej połowie stawki. Po biegu miło spędziliśmy czas w pobliskiej cukierni. Wizyty te wpisały się już na stałe tak w nasz rozkład Biegów Górskich, że już podczas biegu rozmarzam się tym jak będę pochłaniać bezy i kajmakowe babeczki, że od razu szybciej finiszuję. Dla cukierni warto jechać pobiegać do Falenicy. Przekonała się również o tym dawno nie widziana na imprezach biegowych Agasia, która pojawiła się jak meteoryt po dłuższej przerwie.
W niedzielę wspieraliśmy akcję Owsiaka biegiem pod hasłem "Policz się z cukrzycą" podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

więcej zdjęć

18.01.2009

Marysiński las w zimowej szacie znów był miejscem akcji spontanicznego ścigania w ramach Szalonej Maryśki. Handicapowa formuła dająca fory zawodnikom, którzy biegną danego dnia nieco wolniej, pozwala na wpadanie na metę wraz z największymi ścigantami. Dużo przy tym zabawy i sympatycznej rywalizacji, gdzie każdy finiszujący czuje się zwycięzcą.

Szalona Maryśka powoli staje się cykliczna. Planujemy już wkrótce trzecią edycję. Może tak bieg parami w dniu Św. Walentego? Sposób przemierzania trasy dowolny. Można próbować biec, maszerować, a nawet ciągnąć na sankach. Najważniejsze aby na metę dotrzeć wspólnie, bawiąc się przy tym dobrze.
Autorem obydwu powyższych zdjęć jest MichałC, któremu bardzo dziękujemy za obsługę foto podczas sobotniej Szalonej Maryśki.

23.01.2009

Ach, ja my lubimy biegać po falenickich górkach. Już zaczynamy się koncentrować przed jutrzejszym biegiem. Jak zwykle damy z siebie wszystko ;-) A tymczasem, w ramach relaksu, idziemy popływać :-)

01.02.2009

Z małym opóźnieniem kilka wiadomości w telegraficznym skrócie: zawody (bieg drugiej edycji) w Falenicy 24.01 odbyły się. Z naszym udziałem rzecz jasna. Nawet zupełnie dobre czasy udało się nam wybiegać (52:20). Sprzyjała nam aura i piaszczyste podłoże na wydmie: śniegu, ani lodu na trasie nie było. Mokry piach dawał się we znaki, ale dzięki temu było lepsze odbicie, zamiast ślizgania się na oblodzonych ścieżkach, tak jak było na pierwszych zawodach z cyklu.

Pracowicie oddajemy się uprawianiu trzech dyscyplin. Do tej pory w okresie zimowym oprócz biegania zwykłego, dochodziło to na nartach biegowych. W tym sezonie jednak śniegu na mazowickich nizinach jak na lekarstwo, dlatego długie godziny spędzamy na basenie. W dbałości jednak o równomierny rozwój, nie szczędzimy także trudu i potu wylewanego podczas jazdy na rowerze. W okresie jednak mniej lub bardziej mroźnych dni jest to rower, można by powiedzieć stacjonarny, czyli wersja: rower na stojaku z obracającą się rolką połączoną z tylnym kołem. Przednie koło pozostaje nieruchome i w zasadzie mogłoby go wcale nie być, ale gdzieś ta kierownica musi się opierać. Kierownica w rowerze indoor ma zastosowanie dwojakie. Oprócz wspierania o nią, jest wieszakiem do ręcznika, który w czasie kręcenia pedałami na tej piekielnej maszynie, bardzo się przydaje. Słyszeliśmy też o opcji podstawianych misek do zbierania lejącego się strugami potu, ale my tej wersji nie stosowaliśmy.

Uczestniczyliśmy w spotkaniu w Klinice Rehabilitacji ORTOREH dla osób przygotowujących się do triathlonu. Były omawiane bardzo ciekawe tematy. Tutaj kolega, który robił notatki, streścił te wartościowe wykłady.

A teraz krótki raport z osiągnięć pływania w styczniu. Będzie w kolejności alfabetycznej:
Adam - powrócił do treningów po prawie miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kostki i w swobodny sposób pokonał (płynąc praktycznie tylko z użyciem rąk) podczas sprawdzianu pływackiego grupy IM2010 (31.01.2009) dystans 1,9 km w niewiele ponad 35 min
Darek - przepływa dystans 1 km i więcej sprawdzając się indywidulanie podczas każdej z wizyt na basenie, przynajmniej trzy razy w tygodniu
Renata - biorąc udział w trzecim dla niej sprawdzianie na 1 km ustanawia swój rekord pływania (26:59), na razie stylem klasycznym.
Grupa po pływaniu: od lewej: Luiza, Renata, Lubomir, Olek, nad nim powyżej Adam, a na dole Ola. Wszyscy tego dnia pobili swoje rekordy życiowe :)

08.02.2009

Wreszcie został dokonany ostateczny wybór i Darek stał się szczęśliwym posiadaczem rogatego przedstawiciela ze stajni Kellys. Pomimo, że z sobotniego słońca pozostało już tylko wspomnienie, a niedzielne niebo zasnute ciężkimi i ciemnymi chmurami, ruszyliśmy odważnie naszą ulubioną drogą nr 17. Początek bardzo budujący. Nasze ubiory i tempo stawiały nas wśród pozdrawiających się jadących z naprzeciwka kolarzy. Powrót, niestety w coraz większym deszczu oraz przy odczuwalnym spadku temperatury, nie był wcale szybszy niż się spodziewaliśmy. Wizualizacja sauny i gorącej herbaty w termosie czekającym tuż przy Zakręcie nadały jednak sens naszym ostatnim kilometrom.

Trasa dzisiejszej wycieczki rowerowej:


Wyświetl większą mapę
07.02 - Wczoraj DAR występował w duecie R & D na pierwszym biegu z nowego cyklu o Grand Prix Warszawy ścigając się na błotnistych ścieżkach Lasu Kabackiego. Na starcie do dwóch biegów (na dystansie 10 km standardowej trasy oraz na 5 km - nowość w tym sezonie) stanęło w sumie ok. 500 biegaczy. Nie wiadomo co przyciagnęło ich bardziej: wyjątkowa jak na tę porę roku wręcz wiosenna aura, czy kontrastujące ze słońcem błoto, które zostawiło po biegu na plecach szybkobiegaczy wyraźne ślady w fantazyjne większe i mniejsze kropki. Nie ma to jak przebiec się rozpędzonym po świeżym błotku w pięknym stroju startowym i czystych butach :)
Autorem portretu Darka
oraz narzekającej Renaty przed startem na bolące mięśnie czworogłowe jest Michał. Pozostałe zdjęcia Michała można zobaczyć w jego Galerii na stronie Lasek Kabackich.
A to już zdjęcie z finiszu, które pochodzi z albumu FREDZIA.

16.02.2009

Autorem zdjęcia jest Mariusz Balcerzak.
Mieliśmy niezwykle aktywny pod względem sportowym weekend. Nie nowość , prawda? Ale takiej jazdy to jeszcze nie było. Najpierw spadł śnieg i co wtedy powinniśmy zrobić? Chwycić za narty i poszusować do lasu. A my co? Wsiedliśmy na rowery i była ostra jazda po śniegu z mocną trzymanką kierownicy, do tego przeplatana biegiem. Czyli II Zimowy Duathlon Grupy IM2010 na Młocinach.
Kolejnego dnia zaś, wyjątkowo w niedzielę, ze względu na rozgrywany właśnie w sobotę duathlon, byliśmy gospodarzami trzeciej odsłony Szalonej Maryśki. Znów impreza cieszyła się dużym powodzeniem: biegło 27 osób. Z okazji wczorajszych Walentynek były ciasteczka w kształcie serc, a na rozgrzanie na mecie gorąca herbata.

20.02.2009

Dziś pożegnaliśmy się z Wojtusiem ("Grubym"), jednym z naszych dwóch kotków :( . Byliśmy razem przez ponad 12 lat. Wspomnienie o nim będzie nam długo towarzyszyć.

05.03.2009

Czuć już w powietrzu powiewy wiosny, bo temperatura wyraźnie na plusie, ale wróćmy jeszcze do ubiegłego tygodnia, kiedy to w zimowej szacie udało się spędzić kilka mocnych dni. Wróciliśmy bowiem z polskiego bieguna zimna, z samych ostępów Puszczy Augustowskiej. Podziwialiśmy pierwszy raz piękno tego miejsca w lipcu, teraz Puszcza pokazywała nam swoje uroki podczas zimowych dni. A było co wypatrywać: wszędzie ślady tropów zwierzyny rozmaitej, a kilka nawet pokazało się w całej okazałości, jak chociażby pierwszego dnia dostojny łoś witający nas przy drodze dojazdowej. Ośnieżone drzewa, cisza, zamarznięte leśne jeziora i mnóstwo śniegu, po którym do woli można było szaleć na biegówkach. Co jeszcze udało się nam zrealizować z napiętego planu można przeczytać i zobaczyć.

14.03.2009

Złapałam dziś rano za rogi swojego Keli i pognaliśmy szosą. Było cudownie. Świeciło słońce, wiatr tylko od podmuchu przejeżdżających aut i ten nieduży tworzący się przy naszej zawrotnej prędkości. Tylka ja i mój Keli. Tzn. był jeszcze Darek, ale jechał z tyłu, a ja nie mogłam się przecież co chwilę oglądać. No, wiecie nie żebym nie zwracała na Darka zupełnie uwagi, ale musiałam przecież panować nad kierownicą i patrzeć co się dzieje przede mną. A wrażenie niesamowite (dla kogoś kto pierwszy raz w życiu jechał szosą na rowerze szosowym - śmiesznie brzmi), bo rower lekki i taki wrażliwy. Zanim się nie zgraliśmy musiałam nieźle uważać na to delikatne cudo. Najbardziej się zaniepokoiłam, gdy się okazało, że nie mam czym hamować. Ojoj, gdzie są te klamki, no tak były, ale w zupełnie innym miejscu niż do tej pory ich szukałam. Potem już była tylko zabawa ze zmianą biegów, wciąż wrzucałam nie taki bieg jak chciałam, zamiast lżejszego wchodziło ciężkie przełożenie, bo się myliłam. W drodze powrotnej Keli już wiedział czego od niego oczekuję i nawet dogoniliśmy inną parę na szosówkach, która mijała nas po drodze gdy zatrzymaliśmy się na moment rozprostować plecy.

Wyświetl większą mapę

22.03.2009

W sobotę, po tygodniu pochmurnych dni, obudziło mnie słońce. Wybraliśmy się z Darkiem na falenicką wydmę gdzie była rozgrywana 5. runda biegów górskich (tym razem nazywanie ich zimowymi byłoby zaprzeczeniem kalendarzowej wiosny oraz pięknej aury wskazującej coraz bardziej zdecydowany koniec zimy). Tym razem byliśmy tam w roli kibiców. Darek biegał po wydmie z aparatem, szukając dobrych ujęć , a ja stałam na szczycie i zagrzewałam wbiegających do jeszcze energiczniejszego pokonywania podbiegów.
Zdjęcie wykonane przez Lubomira
Niedziela zaś, znów była pochmurna i chłodna. A w planie wycieczka rowerem szosowym. No cóż, nie pozostało nic innego, jak ciepło się ubrać, zabezpieczyć stopy, które na rowerze najbardziej marzną. Za radą Sylwka (biegacza i kolarza, który przejechał w swoim życiu pewnie tysiące kilometrów) zakładamy po dwie pary cienkich skarpet, a pomiędzy nie ... folię aluminiową, aby zwiększyć izolację. Zobaczymy, czy się sprawdzi w temp. 2 stopni C. Jedziemy do Starej Miłosnej na miejsce zbiórki. Pojawiają się kolejni uczestnicy dzisiejszej wycieczki. Po ostatnich oględzinach rowerów, dopompowaniu kół, ruszamy zwartą grupą w kierunku drogi krajowej nr 17. Na początku nieśmiało z tyłu za wprawnymi kolegami kolarzami, ale później coraz bliżej peletonu, bo wiatr utrudnia jazdę samotnie. Grupa osłania i daje motywację do utrzymywania tempa jazdy. Jedziemy cały czas szosą nr 17, szerokie pobocze pozwala nawet na jazdę dwóch rowerów obok siebie. Na podjeździe kilku kolegów wyrywa do przodu robiąc sobie premię górską, ale potem tempo wraca do średniej przyjaznej początkującym. Staram się nie gubić czołówki, doganiam ich i jedziemy dalej razem. Przed nami, znajomy mi z ubiegłotygodniowej wycieczki z Darkiem tą samą trasą, podjazd na wiadukt kolejowy w Lubieniu. Jeszcze tylko kawałek i będzie półmetek zaplanowany w barze Huzar. Bar okazuje się być jednak nieczynny i jedziemy dalej. Mijana po drodze tablica mówiła o stacji benzynowej za 5 km. Robimy sobie przerwę na gorące napoje i ciasteczka, rozgrzewamy zziębnięte stopy. Zanim ruszymy w drogę powrotną zahaczamy jeszcze o bar, w którym oglądamy zwycięski finisz Justyny Kowalczyk. Podbudowani zwycięstwem rodaczki w Pucharze Świata w narciarstwie biegowym, grupa rusza zmagając się z wiatrem. Powrót zajął nam w sumie 5 minut dłużej, pewnie właśnie z powodu tego wiatru. Moje odczucia z jazdy w grupie na tym odcinku były inne niż jazda samotnie. Fajnie jedzie się z doświadczonymi kolegami, którzy wiedzą jak sterować tempem, aby nikt nie został z tyłu, np. na światłach, czy rondzie. Dodatkową zaletą było osłanianie od wiatru i zmiany prowadzącego. W grupie drzemią zupełnie inne siły i jest wielka motywacja dla wolniejszych. Bardzo się cieszę z tej wspólnej wycieczki, która dużo mnie nauczyła i nastawiła pozytywnie do czekających nas do przejechania kilometrów na rowerze.

Tutaj kilka zdjęć z dzisiejszej jazdy

28.03.2009

Prezentacja elity mężczyzn przed 4. Półmaratonem Warszawskim. Będziemy biec z nimi jutro tą samą trasą, choć nieco wolniej (tak na oko to będzie ok. 40 minut wolniej). Trzymajcie kciuki!

31.03.2009

No i już po imprezie! To był bardzo przyjemny bieg. Nie nastawialiśmy się na żaden ambitny wynik, postanowiliśmy pobiec w okolicach 1:45 czyli w tempie 5:00/km, które nie sprawia nam problemów. Udało się bez specjalnego napinania, co jest dziwne, ponieważ ostatnio stosunkowo mało biegamy. Pogoda, tradycyjnie w Warszawie była przyjemna, nie było zbyt gorąco, ani zbyt zimno. Po raz kolejny został pobity rekord ilości biegnących, co jak dla nas, nie jest to radosna wiadomość. Zdecydowanie bardziej lubimy biegi kameralne.

Tym razem w fotografa wcielił się Adam, a Renata, tradycyjnie już, spisała relację i komentarz.

03.04.2009

W Trasach pojawiło się kolejne okienko: rowerem szosowym. Będziemy tam gromadzili wszystkie informacje związane z naszą aktywnością kolarską. Mam nadzieję, że trochę tych informacji nazbieramy, ponieważ rower szosowy wciągnęł nas w swoje objęcia. Wpadliśmy po uszy :-)

07.04.2009

W nowym schowku internetowym pojawiła się informacja o niedzielnej wycieczce na rowerze szosowym. Pogoda zachęcała do wyjścia z domu, a rowerem można szybciej się przemieszczać, a co za tym idzie więcej zobaczyć. Zwiedzaliśmy mazowieckie miasteczka i wsie. Nasze zafascynowanie rowerem szosowym umacnia się, kolejna wycieczka w następną niedzielę.
Na zdjęciu powyżej, stoimy nad malowniczą Mienią.

10.04.2009

Życzymy kolorowych pisanek!
Zapraszamy na wiosenno-wielkanocną Laną Maryśkę(edycja czwarta).

14.04.2009

2 dni świąt, wypełniliśmy aktywnością rowerowo-biegową. W niedzielny poranek, ruszyliśmy na wycieczkę szosową.
Poniedziałek zaś, który w naszym planie jest dniem odpoczynkowym, poświęciliśmy na
Laną Maryśkę .

18.04.2009

Jedno, ale treściwe zdjęcie z Lanej Maryśki autorstwa Yogiego .

27.04.2009

Pierwszy rowerowy maraton szosowy już za nami. Piękne okolice Wzgórz Trzebnickich, wiosenna zieleń, kwitnące na polach żółte łany rzepaku i słoneczna pogoda, sprawiły, że odbiór imprezy był jeszcze bardzo pozytywny. Jedynie nawierzchnia trasy, po której jechaliśmy, nie wszędzie była zadowalająca, ale to nie wina organizatorów. Można było wybrać dystans: 125 km i 250 km. Nam udało się przejechać w zdrowiu i bez przygód 125 km, a Renata przywiozła puchar za 3 miejsce w kategorii wiekowej.

Relacja Renaty z tej imprezy. Zdjęcie z trasy wykonane przez Kasię Sidor. Dziękujemy bardzo.

29.04.2009

W naszej relacji z trzebnickiego maratonu szosowego pojawiły się zdjęcia, o których z powodu nadmiaru wrażeń zapomnieliśmy.

02.05.2009

Wczoraj sprawdzaliśmy swoje możliwości rozwijania szybkości na płaskiej trasie w okolicach Mariewa na tzw. mikroczasówce, czyli jeździe indywidulanej na czas na odcinku ok. 6 km. Trzeba było jechać na maksa przez 3 km, potem nawrotka i powrót. Adam Krzesak fotografował nasze zmagania. Był wiatr i nie jesteśmy ustaysfakcjonowani ze swoich osiągów (Renata 12 min 25 sek /śr. pr. 30 km/h, Darek 10 min 56 sek /śr. pr. 34 km/h/. Trzeba będzie powtórzyć tę próbę. Mieliśmy za to okazję spotkać się w sympatycznym gronie znajomych i fajnie spędzić czas w pierwszy dzień majówki.

Korzystając z wolnego czasu uzupełniliśmy też zaległy
opis wycieczki niedzielnej gdy przejechaliśmy na rowerze największy wówczas dystans 120 km. Tydzień potem był maraton w Trzebnicy, więc rekord odległości już dawno pobity.

03.05.2009

Pogoda wyśmienita, prawie niewyczuwalny wiaterek, słonecznie. Majowe święto, więc ruch niewielki, można jeździć nawet drogami krajowymi. Tym razem z Lubomirem, TSK i filem jedziemy na objazd północno-wschodniej części okolic Warszawy.

więcej zdjęć
Mapa wycieczki 03.05.2009

10.05.2009

Dziś DAR był dwuosobowo na urokliwej wycieczce rowerowej po okolicach na wschód od Szosy Lubelskiej i podziwiał mazowieckie łąki, pola, lasy, rzeki i wsie.

17.05.2009

Dziś nastąpiło otwarcie sezonu pływania w wodach otwartych. Pojechaliśmy z grupą IM2010 na pływanie w zimnych wodach Zalewu Zegrzyńskiego . Była to próba dla pianek, ale i dla hartu ducha. Na plaży nie było nikogo oprócz łabędzi i nas: czwórki zapaleńców, którzy w połowie maja przy temperaturze wody 17 stopni zapałali wielką ochotą do pływania. Była z nami jeszcze batterfly, ale nie pływała tylko robiła nam zdjęcia i filmiki. Prawda, że wyglądamy jak byśmy stali na plaży na Hawajach? Tutaj są jeszcze filmiki:

1. jak zakłada się piankę do pływania

2. cd. zakładania pianek - teraz męczą się dziewczyny

3. wreszcie pływamy

4. teraz jeszcze trzeba się rozebrać z tego ubranka, najlepiej wybiegając z wody (na wszelki wypadek ćwiczymy to dwa razy)

03.06.2009

W naszej galerii pojawiły się zdjęcia z imprezy triatlonowej Vienna Halbdistanz Triathlon
Na deser linki do filmików z etapu pływania:

1. rozgrzewka

2. start

3. płynie czołówka

4. a teraz kolejna pętla i znów płyną

5. koniec trasy pływackiej

05.06.2009

Uwaga, uwaga, ważne wydarzenie: pierwszy triathlon przed nami. Startuje cały DAR w komplecie. Będziemy "zdobywać" zamek krzyżacki w Malborku.
Nasze numery startowe: Darek - 112, Renata - 113, Adam - 114. Wypatrujcie nas na trasie w niedzielę 7 czerwca.

08.06.2009

Donosimy, że w Malborku dokonała się prawdziła selekcja materiału na przyszłych traithlonistów. Powodem były ekstemalne warunki pogodowe. Termometr rano pokazywał zaledwie 10 st., padał deszcz i wiał wiatr. Na starcie jednak pojawiło się około 160 uczestników IX Malbork Triathlonu. Trasa pływacka została skrócona, a zawody dziecięce odbywały się bez pływania (w formie duathlonu).
DAR pomimo hardcorowych warunków przystąpił do startu i walczył dzielnie, choć w różnym stopniu determinacji. Adam po pływaniu wyszedł z wody z grupą, z którą jechał mocnym tempem, potem pobiegł rekordowo na trasie biegowej wokół zamku i w sumie osiągnął czas poniżej godziny. Wielkie brawa! Niewiele za Adamem przybiegł Darek, który dobrze pojechał na rowerze i nadrobił stratę z pływania na etapie kolarskim i biegowym. Renata zaś swój debiut w triatlonie postanowiła odłożyć na bardziej optymalne warunki, niż wody Nogatu o tempearturze 14 stopni i w połowie dystansu trasy pływackiej przetestowała sprawność malborskiej ekipy ratowniczej. Kilka osób podjęło podobną decyzję nie ryzykując odmrożeniami ;)
Zdjęcia z debiutanckiego triathlonu w Malborku.

16.06.2009

Mało ostatnio piszemy aktualnych informacji z życia DAR, ale mało też mamy na to czasu. Przygotowania do imprezy sezonu, czyli 1/2 IM w Borównie 6 września, zabierają sporo czasu i sił. Doskonalimy się w nauce pływania, jazdy na rowerze szosowym, a bieganie zajmuje w naszym planie najmniej miejsca.
W czerwcowy długi weekend byliśmy na spływie kajakowym po rzece Słupii. Było bardzo miło i mokro. Pogoda nas wszystkich ostatnio nie rozpieszcza, padało i na Kaszubach, gdzie pływaliśmy w świetnym towarzystwie znajomych.

Tutaj można zobaczyć kilkanaście zdjęć ze spływu.
Wracając z Gowidlina, które było punktem startu spływu, postanowiliśmy zboczyć odrobinę i zobaczyć Susz, gdzie odbywały się Mistrzostwa Polski w triathlonie na długim dystansie. Ten długi dystans jest trochę mylący, ponieważ chodzi o 1/2 IM czyli 1,9 km pływania, 90 km roweru i 21 km biegu. W imprezie startowało sporo naszych znajomych, była więc okazja im kibicować.


Więcej zdjęć z MP w Suszu.

20.06.2009

Wczoraj po południu, zwyczajowo już od początku czerwca, lał deszcz. W taką pogodę nie pozostaje nic innego jak tylko złapać czepek, okularki, ręcznik i pobiec na basen. Kolejność co prawda mieliśmy odwrotną, bo najpierw pływaliśmy (w 59 min wyszło nam spokojne 2,2 km), a potem przez godzinę biegaliśmy po okolicy basenu. Ciepły deszczyk przyjemnie chłodził nasze spocone twarze gdy krążyliśmy wokół stawu pod Królikarnią, a obserwujące nas kaczki, kiwały z politowaniem głowami. My jednak nie zważaliśmy na to, bo cieszyliśmy się z naszego dzisiejszego wyczynu pływackiego. Jeszcze zimą tego roku próba przepłynięcia 50 m długości basenu kończyła się rozpaczliwymi myślami czy dam radę do ściany basenu, a jak już dopłynęłam to przez kilka minut łapałam oddech przewieszona przez linę jak ryba wyjęta na brzeg. Darek przyznał mi się, że miał podobnie. Dzisiejsze pływanie podniosło nas nieco na duchu. Jeszcze tylko żeby woda w jeziorze była choć trochę cieplejsza. Nie można zapomnieć też o bardzo ważnej w pływaniu na wodach otwartych, nawigacji. Może zaczną produkować specjalne zegarki pływackie z takim pik, pik, jak się zboczy z obranego kursu ;)

23.06.2009

Z okazji Dnia Ojca pobiegliśmy dziś w ramach Grand Prix w Lesie Kabackim. Na początku było ciepło i duszno, ale potem ochłodził nas deszcz.

Po biegu:
Od lewej: Luiza, Ola, Prezes, suwmiara, Renata

29.06.2009

Weekend minął nam pod znakiem startu w triathlonie na krótkim dystansie, w tzw. sprincie. To zabawa dla szybkich pływaków, sprytnych kolarzy i biegaczy w jednej osobie. Specjalnie w tym celu pojechaliśmy do Lusowa pod Poznaniem. Swoją klasę pokazał Adam, który postanowił zawalczyć w kategorii mężczyzn powyżej 18 lat. Startowi też juniorzy i juniorki oraz osobny wyścig miały dzieci oraz sztafety rodzinne. Adam zaprawiony już w triathlonie na podobnym dystansie w Malborku wszedł do gry bardzo mocno i ostatecznie zajął 8. miejsce open. Wielkie brawa, zwłaszcza że to były jego drugie zawody w tej dyscyplinie. Renata w zasadzie debiutowała w triathlonie i miała nieco inny cel: ukończyć i poznać smak pływania w jeziorze. Jej też się udało, choć z przygodami.

05.07.2009


Pokaż Rawa Mazowiecka - 05.07.2009 na większej mapie
Niedziela w Rawie

To była bardzo piękna niedziela. DAR w komplecie wybrał się do Rawy Mazowieckiej. Za dwa tygodnie mają się tam odbyć zawody w pływaniu w wodach otwartych. Startować w nich nie zamierzamy co prawda, ale pomyśleliśmy że to doskonała okazja zrobić rekonesans tego miejsca oraz okolic. Połączyliśmy wycieczkę rowerową z późniejszym pływaniem w Zalewie. Trasy, które wybraliśmy okazały się być dość wymagające, bo teren jest nieco pagórkowaty, ale asflat bardzo dobrej jakości, a lokalne drogi o małym natężeniu ruchu. Po 60 km znów byliśmy nad Zalewem, tyle że nieco zmęczeni i zgłodniali.
I pomysleć, że można było przez te dwie godziny pokręcić leniwie pedałami w rowerku wodnym, czy poopalać się na plaży.

21.07.2009

Ten widok był nagrodą w drodze powrotnej z Chodzieży. Nagrodą dla Renaty i Adama za ich świetny udział w Mistrzostwach Polski w Triathlonie na dystansie sprinterskim, a dla Darka za doping i zdjęcia w czasie zawodów. Z imprezy wróciliśmy do domu naładowani pozytywną energią. Nie co dzień amator ma możliwość udziału w Mistrzostwach Polski. Renata opisała swoje przeżycia z tego startu tutaj. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem występu Adama, który pomimo braku realizacji długofalowego planu, zmierzył się z zawodnikami trenującymi w klubach sportowych pod okiem szkoleniowców i zajął ostatecznie doskonałe 64. miejsce. Widać jakie drzemią w nim możliwości.

25.07.2009

Aktywny weekend rozpoczęliśmy pływaniem w małym zbiorniku wodnym (nazwanym przez jednego z naszych kolegów "bajorem"). Woda w tym zbiorniku, jak należało się spodziewać po kilku upalnych dniach lipca, była ciepła, ale najważniejsze, że nad nami powiewała biała flaga oznajmiająca o przydatności wody do kąpieli. Pływaliśmy zatem bez pianek, ale za to z inną asekuracją. Co prawda nie była ona zbytnio potrzebna, bo kąpielisko jest strzeżone przez kilku ratowników, którzy nie mieli nic innego do roboty jak obserwację czterech osób, które przez godzinę uparcie pływały w poprzek zbiornika. Prezentacja kąpieliska i naszej asekuracji.

29.07.2009

Nasze dotychczasowe logo uległo nieznacznemu przeobrażeniu i obecnie wygląda tak
Projekt graficzny opracowany przez KOCIEMBĘ, kolorystycznie dopasował do strony Adam.

01.08.2009

W mijającym tygodniu było i pływanie i krótka wycieczka rowerowa, ale też poranna wizyta w Marysińskim lesie.

20.08.2009

Kaszuby są piękne, a na dowód tego, że to prawda mamy zdjęcia.

Obóz sportowo-rekreacyjny DAR był bardzo udany, o czym wszyscy już mogą przeczytać. Renata przedstawia
dziennik obozowy.

22.08.2009

Warto było wstać wcześnie i sobotni ranek oraz przedpołudnie spędzić na towarzyskiej imprezie triathlonowej zorganizowanej w Habdzinie koło Konstancina. Łatwy dojazd, symboliczna opłata startowa, organizacja na medal, kameralna impreza z racji swojej pionierskiej edycji, rodzinna atmosfera, a zdecydowana większość wśród obecnych to znajomi. Na punkcie odżywczym ciasta domowego wypieku przygotowane przez zaangażowane żony zawodników i organizatorów. Główny pomysłodawca tej imprezy, która zyskała nazwę I HABDZINMAN, organizator i równocześnie startujący - Piotrek Marysin - zdobywa jednocześnie pierwsze miejsce. Tuż za nim wbiega na metę nasz Adam, który prowadził po pływaniu i etapie kolarskim (ależ on poprawił rower po wakacyjnym obozie na Kaszubach). Renata była druga wśród kobiet po pływaniu i utrzymała tę pozycję do końca. Darek zaś kibicował i zajmował się serwisem foto od momentu gdy mógł się pojawić na imprezie, czyli od etapu rowerowego. Tutaj jest galeria.

Więcej
zdjęć autorstwa kibicującego Darka Rosy.

30.08.2009 godz.: 11:00 am

Dokładnie za 7 dni (czyli 6 września) o tej godzinie będzie start w najważniejszej w tym sezonie dla Renaty i Darka imprezy sportowej, do której przygotowania trwały długo i których część można było śledzić na naszej stronie.
Ostatni tydzień poświęcamy na logistyczno-dietetyczne oraz mentalne przygotowania. To nie będą łatwe zawody. Najpierw czeka nas przepłynięcie 1,9 km w jeziorze, potem sprawna zmiana stroju pływackiego na kolarski i 90 km samotnej jazdy rowerem. Po przejechaniu trasy rowerowej i zmiany butów na biegowe jest jeszcze deser: przebiegnięcie dystansu półmaratonu (21,097 km). Po drodze nie wolno zapomnieć o piciu i jedzeniu, bo wysiłek będzie trwał zdecydowanie dłużej niż kilka godzin. Kompletujemy zatem nasze menu startowe, czyli batony i żele energetyyczne oraz napoje izotonicze. Duży wpływ może mieć pogoda w dniu zawodów, ale głównie jednak powodzenie będzie zależne od naszej wytrzymałości na zmęczenie, ból oraz zniechęcenie. Trenowaliśmy przez kilka miesięcy jeżdżąc rowerem i biegając oraz pływając wytrwale aż do osiągnięcia stanu, w którym nie odczuwamy obaw stając na starcie ze świadomością, że czeka nas do pokonania 113 km.

Tutaj będzie można podejrzeć wyniki tych zawodów, jeśli dotrzemy do mety.

09.09.2009

Borówno zostało zdobyte, a my wróciliśmy cali i zdrowi!

Zapraszamy do przeczytania obszernej relacji.
Tymczasem Adam donosi z rejsu żaglowego po Bałtyku: "Przybiliśmy właśnie do szwedzkiego wybrzeża, pogoda jest idealna. Nareszcie trochę powiało mocniej, a niebo mamy bezchmurne - wschód słońca na środku morza wyglądał niesamowicie :)"

13.09.2009

Pocztówka z Wieliszewa. Nikt się już nie kąpie :(

Na działkach też schyłek lata. Kilka barw jesieni uchwycone pomiędzy pracami porządkowymi w ogródku:

20.09.2009

Tego jeszcze nie było! Adam na pierwszym stopniu podium w klasyfikacji amatorów w Triathlonie Warszawskim Ursynów 2009 rozegranym wczoraj. Trochę chyba jeszcze nie dowierza co się stało, ale radość była duża.
Pierwsza część triathlonu odbywała się rano na ursynowskiej pływalni. Start w seriach: młodzicy, juniorzy, juniorzy starsi i na koniec open: zawodnicy i amatorzy w każdym wieku oraz członkowie sztafet rodzinnych wg zadeklarowanego czasu. Adam twierdzi, że pływanie poszło mu słabo (był czwarty ze stratą 0,01 s do trzeciego). Potem startujący przemieścili się do parku w Powsinie, gdzie zostały wytyczone pętle: rowerowa i biegowa.
W tym czasie gdy triathloniści pływali, Renata i Darek ścigali się na Kabatach, oczywiście nie między sobą, ale w ramach kolejnego biegu Grand Prix Warszawy w Lesie Kabackim razem z innymi biegaczami. Było jak zwykle bardzo fajnie. Pogoda dopisała, frekwencja również.

Przenosimy się teraz do Powsina. Już z daleka słychać głos spikera, więc bez większego trudu odnajdujemy miejsce zmagań uczestników triathlonu na rowerze. Co chwila wyłania się zza zakrętu znajoma twarz, dopinujemy głośno: "Luiza!", "Adaaam!!!", "Kuraaa! Dawaj!". Nie wiadomo kto jest przed kim, a kto kogo goni, bo na krótkiej pętli wszyscy się pomieszali. Nagle jeden z zawodników z furkoczącym na wietrze numerem startowym, wysuwa stopy z butów przypiętych do pedałów i zjeżdża do strefy zmian. To pierwszy, który ukoczńczył trasę kolarską. Potem długo nic się nie dzieje. Wreszcie są nasi. Teraz będą biec. Kto będzie pierwszy Kura, czy Adam? Po rowerze pierwszy jest Kura, na pierwszej pętli biegu też prowadzi, ale Adam nieco się zbliżył. Czekamy z niecierpliwością jak się zakończy ten pojedynek. Wreszcie widać sylwetkę biegnącego Adama, za nim kilka metrów dalej Kura. Obaj bardzo zmęczeni.
Do czasu dekoracji zwycięzców i oficjalnego zakończenia zawodów posilamy się grilowanymi: kiełbasą, karkówką, kaszanką. Wszystko w ramach pakietu startowego. Bardzo sympatyczna impreza.

Zapraszamy także do Galerii.
Link do wyników zawodów

25.09.2009

Od jutra zaczyna się w Warszawie wielkie Święto Biegowe! W sobotę rusza sztafeta Ekiden, w której biegacze będą pokonywali dystans maratonu na raty. DAR będzie uczestniczył biegnąc w składach dwóch drużyn: Renata w klubowej Entre.Pl Teamu, a Adam z Darkiem w parkowej: Stowarzyszenie Park Skaryszewski. W niedzielę zaś od rana ulice miasta wypełnią maratończycy. DAR szykuje już plakaty i akcesoria do kibicowania. Będziemy bić brawo startującym, zagrzewać biegnących do walki na 30-stym kilometrze i cieszyć się razem z nimi na mecie. Już dziś życzymy wszystkim biegaczom: Powodzenia na Maratonie Warszawskim AD 2009!

30.09.2009

Było wspaniale! Kolorowe koszulki biegaczy, emocje podczas zmagań na trasie, zewsząd doping kibiców, tak iż miało się wrażenie, że całe miasto żyje bieganiem.

Ekiden pod znakiem zwycięstwa! Obydwie drużyny, w składach których biegaliśmy, przekazując pałeczki innym naszym koleżankom i kolegom, są bardzo wysoko w klasyfikacji. Miało być spokojnie, a okazało się, jak to zwykle na tego typu imprezach, że było na maksa. Wiadomo, nikt nie chce być na szarym końcu i gna do mety co sił w nogach i płucach. Aparat fotograficzny trafiał z rąk do rąk, zupełnie jak pałeczka, z którą biegały sztafety i dzięki temu uchwyciliśmy kilka momentów z biegu sztafet.

Niedziela od rana była bardzo pracowita. Cała nasza trójka: Renata, Darek i Adam byli w pełnej gotowości jeszcze na długo przed startem. Zresztą nasze przygotowania trwały już od piątku. W niedzielny poranek spakowaliśmy tylko nasze plakaty kibiców, wzięliśmy plecaki i pojechaliśmy rowerami na miejsce startu Maratonu Warszawskiego. Tuż po wysłuchaniu przed startem chóru śpiewającego we własnej interpretacji jedną z piosenek Czesława Niemena (bardzo sympatyczny pomysł), ruszyliśmy niemal równolegle z biegaczami w naszą trasę: szybko na punkt podawania odżywek na 19 km, potem szybko na 28 km, by wreszcie pojawić sie na czas na 35 km i potem już tylko na metę. Po drodze Darkowi udało się pośpiesznie zrobić kilka zdjęć, które umieściliśmy w
galerii.

03.10.2009

Trzecia sobota z rzędu poświęcona imprezom biegowym - dziś dla odmiany bieg z cyklu Grand Prix w Lesie Kabackim. Ranek rześki więc i biegło się w orzeźwiającym powietrzu. Niektórzy, zwłaszca Ci którym procentuje jeszcze maratońskie przygotowanie, znów się poprawili i mają nowe rekordy. DAR spokojnie, choć nie najwolniej. Dla Darka i Renaty sezon był poświęcony triathlonowi, więc szybkiego biegania nie było zbyt dużo. Ba, biegania w ogóle nie było dużo. Za to zaczyna się nam rozkręcać Adam, który już biega o jeden poziom wyżej od nas. Z biegu na bieg coraz szybciej i szybciej. Jako motywacja zamieszczamy zdjęcie z tegorocznego Maratonu Warszawskiego z biegnącą czołówką. Po lewej stronie dopingujący biegnących Darek (to ten w żółtej kamizelce). Zdjęcie pochodzi z portalu bieganie.pl

06.10.2009

Wreszcie przyszedł czas na biegowy relaks. Rozpoczęliśmy sezon lampkowy w Marysinie Wawerskim.

12.10.2009

Wczoraj wróciliśmy z Beskidu Żywieckiego. Witać już tam jesień. Podczas naszych wycieczek po szlakach przemokliśmy do suchej nitki, nie widzieliśmy ani jednej górskiej panoramy, ale za to fasynowaliśmy się różnorodną (strefy regla dolnego, górnego i subalpejskiego) i odmienną niż na nizinach roślinnością. Ze świata zwierząt jedynymi przedstawicielami były ptaki i jeden rudy kot właścicielki miejsca gdzie nocowaliśmy. Tutaj więcej.

20.10.2009

Zdjęcie pochodzi z galerii kbholmesplace
W sobotę odbyły się ostatnie zawody z cyklu biegów o Grand Prix Warszawy 2009 w Lesie Kabackim. W zasadzie w kategorii wiekowej, w której Renata stara się o utrzymanie swojej pozycji, wszystko już od dawno wiadomo. Trzeba jednak było pobiec ten ostatni bieg cyklu na przyzwoitym poziomie, aby nie zostać zaskoczoną przez rywalki, ktore poprawiały się z biegu na bieg. Tak więc ten sobotni start stał się ambicjonalnym przypieczętowaniem całego cyklu ośmiu biegów, które są podstawą do klasyfikacji końcowej. Biegliśmy jednak nieco wolniej niż ostatnio i do tego z przygodami. Na 2 km Darkowi rozwiązało się sznurowadło, musiał się zatrzymać i potem gonił Renatę. Okazało się to wcale niełatwym zadaniem (niby tempo wolniejsze niż zwykle, ale jednak co wyścig to wyścig). Wreszcie od 5 km biegliśmy razem aż do mety. Ostecznie osiągnęliśmy wspólnie ten sam czas 47:44. Wolniej od rekordu na tej trasie, ale wciąż nieźle.
Przed nami jeszcze jeden szybki bieg na 10 km w tym roku: Bieg Niepodległości. Będziemy w nim startować we trójkę. Do tego biegu przygotowuje sie także dość intensywnie Adam realizując swój specjalny plan treningowy.

24.10.2009

Zobaczcie jak wyglądało przeprowadzenie testu , który ma nam ujawnić naszą sportową przyszłość.

25.10.2009

Dziś znów testowaliśmy się, tym razem na sprawdzianie pływackim na dystansie 1000 m. Adam pobił swój rekord z poprzedniego sezonu i teraz może chwalić się wynikiem 15:00:00. Renata też popłynęła nieco szybciej niż ostatnio, a Darek ponieważ był pierwszy raz na sprawdzianie to można powiedzieć, że ma życiówkę. Tutaj są wyniki z pływania. Trzeba wejść w zakładkę 25 październik 2009 aby zobaczyć międzyczasy lub posurfować po wszystkich dotychczasowych wynikach.

31.10.2009

Ocalić od zapomnienia

01.11.2009

Akcja BRZOZA

11.11.2009

Biegliśmy w XXI Biegu Niepodległości tworząc wraz z inymi uczestnikami imprezy żywą biało-czerwoną flagę przemieszczajacą się centralnymi ulicami Warszawy. Adam w białej koszulce gdzieś na początku stawki biegaczy, walcząc o poprawienie swojego wyniku w tym sezonie na dystansie 10 km. Było o co, bo trasa atestowana i szybka, choć było trudno z uwagi na tłok na trasie (startowało ponad 5 tys. biegaczy) i warunki pogodowe (zimno i deszcz). Ostatecznie Adam zajął 278. miejsce z czasem 42:19. Renata z Darkiem ubrani w czerwone koszulki razem przekroczyli linię mety mieszcząc się z dużym zapasem czasu i sił w planownych 50 minutach.
Tutaj i tutaj można poczytać więcej oficjalnych informacji o tym biegu.

14.11.2009

Zachęceni poprawą pogody (wreszcie przestało padać) zaspokoiliśmy swoje estetyczne wrażenia przemierzając biegiem trasę Wawerskiego Krosu. Pobiegliśmy najkrótszym wariantem "S". Trasa wiodła częściowo szlakami turystycznymi, a częściowo nieznakowanymi ścieżkami. Mieliśmy ze sobą opis przebiegu trasy i mało dokładną mapę oraz nadzieję, że się nie zgubimy. Wyruszyliśmy na trasę WK koło południa tylko we dwoje: Renata i Darek.
Więcej zdjęć z wycieczki biegowej na trasie Wawerskiego Krosu.
Zgadnijcie co to za ptak?
Lubię takie nagrody na koniec wycieczki :-)

21.11.2009

Dostałam prezent urodzinowy od Adama - rękawiczki rowerowe na sezon jesienno-zimowy. Założyliśmy z Darkiem długie spodnie rowerowe, kurtki na rower (dobrze, że się zaopatrzyliśmy w te stroje z końcem lata na wyprzedaży w pewnym żoliborskim sklepie rowerowym), a ja dodatkowo te swoje nowe rękawiczki i śmignęliśmy na małą wycieczkę stałą trasą do Józefowa. Test nowych strojów przebiegł nadzwyczaj pomyślnie. Nie zmarzliśmy, wiatr nie był nam groźny i w dobrych nastrojach wróciliśmy do domu. Po drodze mijaliśmy sporo rowerzystów, którzy tak jak my skorzystali z ostatnich tego roku ciepłych i suchych dni na wycieczki po szosie.

28.11.2009

Na początek wspomnieniowo będzie. Ten sam cykl biegów i też jego uroczyste zakończenie, tyle że 4 lata temu opisywaliśmy na naszej stronie rozpoczynajac tym samym jej istnienie. Dziś znów Renata stała na scenie podczas zakończenia cyklu biegów Grand Prix Warszawy 2009 w Lesie Kabackim, a Darek patrzył na nią z drugiej strony obiektywu . Puchar za III m. w kat. wiekowej z wypisanym na nim wynikiem 45':38" za najszybszy bieg sezonu na kabackiej trasie, spoczął na półce obok innych, zajmując ostatni skrawek wolnego miejsca. Oj, będzie musiał Darek dorobić jeszcze jedną półkę na nasze trofea sportowe ;)

06.12.2009

Ostatnie dni obfitowały w spotkania, ale nie te biznesowe, tylko rodzinno-towarzyskie. Okazji było sporo, bo najpierw pokaz zdjęć z Afryki Południowej u Pita, Andrzejki, potem Barbórka, a wreszcie Mikołajki. Byliśmy też na Kępie Potockiej, gdzie pomagaliśmy przy organizacji 14. Żoliborskiego Biegu Mikołajkowego.
A już niedługo sami będziemy mieć gości. Rusza kolejny bieg z cyklu Szalona Maryśka. Już dziś zapraszamy do naszego działu poświęconego bieganiu w Marysinie Wawerskim

12.12.2009

W sobotę 12 grudnia szaleliśmy z Szaloną MaryŚką o czym można poczytać i obejrzeć zdjęcia tutaj (przewiń pod zdjęcie z zaproszeniem na wspólne bieganie w Marysinie Wawerskim).

19.12.2009

Za oknami mróz i śnieg, a my w strojach kąpielowych skaczemy do wody o temperaturze +27 st. Nie było jednak czasu na rekreacyjne moczenie się w jakuzzi pięknego basenu w Żyrardowie. Byliśmy tam uczestnikami mityngu pływackiego Masters. O naszych sukcesach piszemy w dziale imprez sportowych .

23.12.2009