Otwarte Mistrzostwa Polski Weteranów w Triathlonie
Środa Wielkopolska

25.06.2011

tekst: Renata
w relacji wykorzystano zdjęcia (te z części sportowej) będące autorstwa Łukasza Kiełbowicza pochodzące z tej galerii
Piątkowe popołudnie spędziliśmy w podróży do Środy Wielkopolskiej, fundując swoim rowerom na dachu mycie z suszeniem podczas przelotnego deszczu.
Z telefonicznych rozmów i sms-ów dowiadujemy się, że PAweł z Tomkiem (Joggerem) jedzą już pizzę na średzkim rynku, Mirek jest przed nami w drodze, a Luiza z Anią też wyjechały wcześniej i dojechały szczęśliwie na miejsce naszego wspólnego noclegu. Nasza czwórka, czyli DAR + fil, zanim pozbierała się w komplecie, dojechała do stadniny koni w Młodzikowie w ciemnościach.
Piątkowy wieczór w towarzystwie Ani, Luizy, Adama Krzesaka, którzy byli już na miejscu od kilku godzin.
Adam omawia taktykę jutrzejszego startu, a później analizujemy trasy rowerową i biegową, bo te wydają się być w tym roku problematyczne ze względu na nawrotki, których ma być po 12 na każdej trasie: do pokonania ma być bowiem 6 pętli rowerem i 6 pętli biegiem - choć raczej będą to tzw. agrafki, a nie typowe pętle, bo ruch będzie się odbywał wahadłowo na dwóch ulicach; najłatwiej będzie z częścią pływacką: 2 pętle po 750 m z wyjściem z wody. Jednym słowem zapowiada się ciekawie. fil nie wydaje się być zupełnie tym przejęty.
Rano podziwiamy dworek, którego czasy świetności dawno minęły, ale pozostały mu atrakcje w postaci skrzypiącej podłogi.
Skupienie przedstartowe.
Bez trudu odnaleźliśmy parking blisko jeziora i biura zawodów. Formalności podczas weryfikacji poszły również gładko. Zaopatrzeni w pakiety startowe wracamy na parking i rozpoczynamy przygotowania przedstartowe. Gdy już mieliśmy iść do strefy zmian nagle koło mojego ucha rozległ się świst oznaczający tylko jedno: wymiana dętki, pytanie tylko w czyim rowerze. Nerwowo rzucam się do swojego, ale moje koła są w porządku, w rowerze fila w jednym kole nie ma powietrza. fil zmienia szybko dętkę. Luiza dziwi się, że mu tak sprawnie poszło, ale fil ma niebywałą wprawę w naprawach roweru, a szczególnie w wymianie dętek. Darek pożycza filowi zapasową dętkę na start i zbieramy się.

Strefa zmian rozdziela część rowerową od biegowej i jest na asfaltowej ulicy, gdzie dodatkowo na całej długości rozłożono dywanową wykładzinę. Przy każdym miejscu jest kosz na sprzęt zawodników na zmiany. Zostawiamy rowery i rzeczy w koszach i zakładamy pianki. Komunikat o temperaturze wody podaje, że woda w jeziorze ma 20 stopni, zresztą nikt nie miał wątpliwości, że pływanie mogłoby być bez pianek, bo ostatnie ochłodzenie nie wskazywało, że mogłoby być inaczej. Dzień jest bardziej pochmurny, niż słoneczny i wzmaga się wiatr, który nie wiadomo co jeszcze przywieje.

Adam zaczyna od solidnej rozgrzewki,
bo zaraz rzuci się w tę wirówkę:
My zaś statecznie, po przepuszczeniu czołówki zanurzamy się do wody gdy zmniejszy się biała piana (ja jestem na górze zdjęcia gdzieś między zawodnikiem bez pianki i w stroju z krótkim rękawem, zaś fil z Darkiem gdzieś skrajnie w górnym lewym rogu urządzają sobie jeszcze pogaduszki):
Po przepłynięciu pierwszej pętli wyjście z wody, które było doskonałym momentem oceny swojej sytuacji.
Przebiegnięcie przez bramę i znów do wody na kolejną taką samą pętlę pływacką. Tutaj Adam ma jeszcze na kostce opaskę z czipem, więc pływanie będzie miał zmierzone.
Przebiegam przez strefę zmian do swojego roweru.
Darek robi to dostojnie krocząc po czerwonym dywanie nie zważając, że inni biegną.
A Adam walczy w tym czasie na trasie kolarskiej próbując utrzymać się w grupie na kole innych zawodników.
Renata (żółta kurtka), a za nią Olga. Taka sytuacja trwała tylko chwilę, bo koleżanka z kategorii juniorek po krótkim odpoczynku odjechała równie szybko jak się na moment pojawiła.
Darek przez większość trasy jechał swoim tempem, co oznaczało, że musiał sam zmagać się z podmuchami nasilającego się wiatru.
Adam na kolejnej pętli jedzie w peletonie, nie odpuszczając i dając zmiany.
Mnie na moment udało się dolepić do jakiejś grupy, ale to znów nie była ta prędkość, więc odpadłam.
Najgorzej było na nawrotkach. Z jednej strony było strasznie wąsko, tam wszyscy zatrzymywali się do zera, na drugim końcu ulicy było szerzej i tutaj każdy mógł zaprezentowac swój sposób zawracania.
Adam kończy rower w stanie lekkiego wyczerpania,
ale nie poddaje się i rusza na część biegową.
Na ostatniej pętli trasy kolarskiej wreszcie trafiłam na zawodnika, który jechał z podobną prędkością, więc chowałam się za nim nieco od wiatru, ale i on skorzystał, bo wychodziłam na prowadzenie co jakiś czas próbując nadać większe tempo jazdy. Wreszcie po ostatnim podjeździe na pętli zostałam sama z szarpiącym całym rowerem wiatrem i dojechałam tak odcinek dojazdowy do strefy zmian.

Bieg pomimo dwóch podbiegów na każdej pętli nie był wyczerpujący. Małe pętle nie dłużyły się i dawały ogląd sytaucji. Początkowo pozdrawialiśmy się z mijającymi znajomymi uczestnikami, potem już tylko oceniałam stratę czasową do koleżanek, by wreszcie uznać, że do mety już niedaleko i jest ogromna szansa na zrealizowanie założenia ukończenia poniżej 3 godzin.
Nie wiem jakie założenie miał Adam, bo kończył bardzo zadowolony, jednocześnie odbierajac ważne telefony zza granicy.
Mój finisz do mety,
za którą czekają na mnie Luiza, Ania i dwóch Adamów.
Teraz ja będę czekać na Darka, który miał jeszcze jedną pętlę do przebiegnięcia i kończył razem z finiszującymi zawodnikami z dystansu sprinterskiego.

Organizator zapewnił uczestnikom nie tylko nocleg, z którego my akurat nie korzystaliśmy, ale za metą był posiłek i możliwość odświeżenia się pod prysznicem. Zważywszy, że nie była pobierana żadna opłata startowa nie mogliśmy wyjść z podziwu, że i o takich świadczeniach pomyślano. Zakończenie imprezy też było nie małym zaskoczeniem, bo nagradzani uczestnicy otrzymywali oprócz medali i koszulek, nagrody pieniężne.
Miłe chwile dekoracji. Renata na 2 stopniu w kategorii weteranek (F3).
Strona organizatora

Link do wyników MP Weteranów

Tutaj mały komentarz fila do wyniku Adama:
"Smokowi należy wytłumaczyć, jak obchodzić się z chipem (był na mecie dosłownie parę sekund przede mną, ale w wynikach figuruje jako DNF)"

To prawda, jak się okazało na koniec zawodów, Adam zdejmując piankę pozbył się także neoprenwej opaski na kostkę z chipem do pomiaru czasu i nie został wychwycony przez system mat pomiarowych na rowerze i na biegu. Uzupełniajac zatem zmierzony czas pływania (00:23:23), wskazaniami stopera Adama, to rower pojechał w 1:14:20, pobiegł w 55 min, dodając do tego zmiany T1 i T2, daje mu to czas końcowy w granicach 02:35:XX. Zgubienie chipa kosztowało Adama możliwość bycia w wynikach na 92. pozycji, a tak wyszło na to, że Did Not Finish.