imprezy:

12 Półmaraton Puszczański 13.12.2008

tekst i zdjęcia: DAR
W tym roku główny organizator, czyli ours brun zaprosił wszystkich chętnych do udziału w 12. edycji Maratonu Puszczańskiego KB Droga do ośrodka harcerskiego w Dąbrowie Starej. Z bazy wyruszyliśmy kilka min po godzinie 9. Dzień był pochmurny i wypełniająca powietrze wilgoć oraz zawiewający momentami wiatr nie nastrajały nas radośnie. Jednak po kilku kilometrach biegu czuliśmy się już lekko rozgrzani i pokonywaliśmy kolejne odcinki trasy z coraz większą przyjemnością. Cisza panująca w lesie, niemonotonne krajobrazy oraz uwaga skupiona na znakach w terenie i porównywaniu ich z wytyczoną trasą na mapie, dawały nam dużo wrażeń. Nasza trasa (w założeniach 28,9 km) wyglądała następująco w wielkim skrócie: najpierw znaki niebieskie, później trasa nieznakowana, dalej poszukiwanie właściwego odejścia szlaku zielonego, wreszcie niecierpliwość oczekiwania trzeciego odbicia w trasę żółtą, by ta połączyła się w czerwono-niebieską, która dalej miała być tylko niebieską. Powinniśmy na finiszu zaliczyć odcinek specjalny niebieskiego szlaku w postaci pofałdowania za Wilkowską Górą, jednakże nasza czujność była już na tym etapie na tyle osłabiona, że część tej trasy pokonaliśmy przebiegającą równolegle do szlaku szosą. Jednak ostatni kilometrowy odcinek przebiegliśmy zgodnie z wytyczoną trasą i zameldowaliśmy się na mecie ośrodka ZHP po 3 godzinach i 28 minutach. Łączny dystans z kluczeniem w poszukiwaniu zielonego szlaku wyniósł 30,5 km. Jeśli jednak dodać do tego wynikający z racji podłoża stopień trudności można uznać ten dystans za dość wymagający jak na grudniowe roztrenowanie.

Część pobiegowa,

Bardzo cenimy sobie udział w Maratonach Puszczańskich właśnie ze względu na niepowtarzalne akcenty związane z samym przebiegiem trasy biegu - co roku trasy przebiegają innymi rejonami Puszczy Kampinoskiej i wiążą się z tym różne przygody, ale także ze względu na równie długą i sympatyczną część trwającą po biegu. Tegoroczne oczekiwanie na kolejnych uczestników nadbiegających na metę miało miejsce w sali kominkowej ośrodka. Jako pierwsza bieg ukończyła Beata, która zajęła się rozpaleniem ognia w kominku. Zrobiło się ciepło i przytulnie, choć po jakimś czasie dym zaczął nas gryźć w oczy i nasze ubrania miały zapach ogniska. Nikt jednak zbytnio się tym nie przejmował. Po obiedzie z przyjemnością wróciliśmy do sali z kominkiem. Sukcesywnie dochodzili kolejni uczestnicy, a na ławie służącej za stół pojawiały się kolejne ciasta i nawet wielki tort z okazji 13. urodzin Oli. Gdy już w sali byli prawie wszyscy, Janek, który wyraźnie nie mógł się już doczekać, zaproponował rozpoczęcie części artystycznej. Wyjął swoją gitarę i zaśpiewał kilka piosenek. Potem dołączył ours, a w pewnym momencie grali i śpiewali już we dwoje. Repertuar był bardzo międzynarodowy i zróżnicowany pod względem rodzaju wykonywanych piosenek. Moglibyśmy jeszcze tak długo słuchać śpiewu, ale zapadający za oknem zmrok oraz późna wieczorna godzina uświadomiły nam, że powrót jest nieuchronny. Wracaliśmy do domu w bardzo dobrych nastrojach.

zdjęcia w naszej galerii.