02.07.2008 (środa)



tekst: DAR
zdjęcia: DAR
Dzisiaj dzień rowerowo-biegowy. Plan mamy napięty, więc przed śniadaniem ćwiczę. Po obfitym śniadaniu odwiedzamy szybko ogródek gdzie rośnie sałata, koper, cebula, buraczki (teraz już wiemy skąd pochodzą niektóre warzywa znajdowane na stole) i ruszamy na wycieczkę rowerową. Gospodarz polecił nam trasę do Rygola i Mikaszówki, gdzie można zobaczyć śluzę. Najpierw jedziemy przez las utwardzoną leśną drogą. Czuję na każdym kamyczku pupę po wczorajszym jeżdżeniu na rowerze, poza tym wąskie opony mojego roweru niezbyt dobrze nadają się na tego typu nawierzchnię, więc tempo jazdy nie jest szybkie. Ale przemieszczamy się i wkrótce osiągamy Rygol, gdzie zaczyna się asfaltówka. Po drodze przekraczamy mosty na Szlamówce (tutaj zawracamy) i na Czarnej Hańczy. W Mikaszówce przerwa na lody i obejrzenie śluzy. Od sklepowej dowiadujemy się, że śluza jest otwierana tak często jak tylko jest potrzeba, czyli jak pojawi się choćby jeden kajak. Przyglądamy się jeszcze drewnianemu kościołowi i znów zagłębiamy się w las. O ile do tej pory poruszaliśmy się zgodnie z założeniami wycieczki, tutaj okazało się, że wybraliśmy niewłaściwą drogę i nadłożyliśmy solidnie. Najważniejsze jednak, że w odpowiednim momencie odnaleźliśmy dobrą drogę i do tego z mostem na drugą stronę rzeki, gdyż nie dość, że początkowo oddalaliśmy się od miejsca gdzie chcieliśmy dojechać, to byliśmy jeszcze po niewłaściwej stronie rzeki. Rzeką spławiała się właśnie grupa: w każdym kajaku siedziało dziecko i dorosły. Po posileniu się zabraną ze sobą kanapką przejeżdżamy most na Czarnej Hańczy i wioskę Dworczysko. Tutaj droga jest mocno piaszczysta. Ten piach jest powodem mojego upadku z rowerem, w wyniku, którego ucierpiało moje prawe kolano. Nie opanowałam jeszcze sztuki zatrzymywania się przy zakopaniu się kół roweru w piachu, zwłaszcza na podjazdach. Kolano boli, wstaję jednak, otrzepuję się z piachu i jedziemy dalej. Znów las, ale tutaj jest zasięg telefonii komórkowej, więc można wykonać dwa niezbędne telefony łączności z rodzicami. Będąc spokojnym o ich losy docieramy do drogi, z której blisko do Jez. Brożane. Mieliśmy w planie pojechać nad jezioro Płaskie, jest jednak zbyt późno i postanawiamy wracać. Darkowi przebiega drogę sarna. Potem spotykamy starszą panią mieszkająca razem z nami w Stanowisku. Chciała dojść do Brożane, ale kluczyła leśnymi ścieżkami i nie znalazła jeziora i też postanawia wrócić. Żegnamy się i jedziemy. Ja jadę pierwsza i gdy zauważam jak drogą przepełza coś dużego (miedzianka, jak wyjaśnił nam później gospodarz) narobiłam ze strachu strasznego pisku (chciałam przejeżdżając obok niego, podnieść do góry nogi, tak jak w tradycyjnym rowerze, ale oczywiście mi się to nie udało, bo buty miałam oczywiście wpięte, a czasu na reakcję za mało). Po rowerze (37 km) w ramach szybkiej regeneracji serwujemy sobie krioterapię w postaci wejścia do rzeki Marychy. Woda jest niezwykle czysta, widać małe rybki i rośliny na dnie. Przypominamy sobie, jak gospodarz opowiadał o jednym z gości, który pływał w rzece z maską z rurką i kuszą, polując na ryby. Po odpoczynku przebieramy się i idziemy do lasu biegać. Najpierw rozgrzewkowa pętla, potem kilometry biegane w tempie. Nie udaje się nam jednak utrzymać zakładanego tempa i kończymy po 4. odcinkach. Inny bilans to spotkane wygrzewające się na drodze 3 padalce. Z innych atrakcji to mijający nas samochód z nowoprzyjechanymi gośćmi. Krótkie rozciąganie, błyskawiczny prysznic i obiad (zupa kalafiorowa, pieczeń z ziemniakami i surówka z kapusty z kminkiem – gospodyni jest fanką kminku). Obiad jemy w towarzystwie nowych gości, którzy przyjechali z psem, czyli aktualnie w gospodarstwie są 4 psy, tzn. jeden pies (Figo) podobny do indiańskiego psa (biało-brązowy), dwie czarne suczki gospodarzy i jedna suczka (wilczur) gości. Po obiedzie czytamy książki, słuchamy radia, w końcu zasypiamy na drzemkę. Zmęczenie po całym dniu daje o sobie znać. Budzimy się w porze gdy tylko wypada zgasić światło i iść spać.
kliknij, aby powiększyć kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć kliknij, aby powiększyć