Ostatki

04.02.2008

tekst i zdjęcia: DAR
04.02.2008 (poniedziałek) – Ostatki

Poranek nie przywitał nas słońcem, chmury zasnuły znów niebo, a słupek rtęci na termometrze powędrował zdecydowanie powyżej zera. Dobrze, że chociaż nie padał deszcz, ale i bez tego wszystko wskazywało, że to może być nasza ostatnia wycieczka na nartach. Udało się nam odnaleźć jeszcze jedną trasę z mapki okolicznych wędrownych tras narciarskich z żółtymi oznaczeniami. Trasa prowadziła najpierw polanką, po przekroczeniu strumienia wkroczyła do lasu. Na koniec był efektowny zjazd, szkoda jednak, że kończył się na prawie bezśnieżnej łące. Potem jeszcze drogą nad rzeką i już byliśmy znów na torowisku i dobrze znaną zieloną trasą dostaliśmy się do Smreka. Tam przy leśniczówce skręciliśmy w boczną drogę, której poboczem dało się jechać po resztkach śniegu. W miarę jak posuwaliśmy się w stronę lasu śniegu na słabo uczęszczanej szosie było więcej. Przy drodze leżały kłody ściętych drzew. Kręcił się wokół nich człowiek w zielonym ubraniu leśnika i coś mówił do siebie na głos. Na nasze dzień dobry odpowiedział wyraźnie ucieszony. Zapytałam co robi i wtedy zaczęła się pouczająca lekcja z dziedziny leśnictwa. Dowiedzieliśmy się z niej m.in. co oznaczają różne znakowania drewna, kto jest jego odbiorcą i jakie jest przeznaczenie poszczególnych gatunków i rodzajów drewna oraz jaka jest trudna i wyczerpująca praca leśnika, bo jeszcze ta inwentaryzacja drzew i zwierząt w związku z programem PAN Parks, a to dzisiejsze pokolenie, pani, to takie delikatne i tylko w biurze by chciało pracować. Żegnamy się z zapracowanym leśnikiem i podziwiamy las rosnący dookoła. Mijamy jeszcze wypalarnię węgla drzewnego i wracamy tą samą drogą, gdyż wiejący silny wiatr i sine niebo przed nami nie wróżą nic dobrego.
Zamiast jednak szybkiego powrotu wybrany przez nas skrót okazuje się być bardzo długą trasą. Kręcimy się najpierw po jakiejś polance, potem usiłujemy znaleźć skrót przez las, ale drzewa rosną zbyt gęsto i wycofujemy się po naszych śladach. Wreszcie jest nasza ulubiona trasa po torowisku, która bez problemu dowozi nas do skrzyżowania z żółtym szlakiem turystycznym. Tutaj odpinamy narty i to już ostatni raz kiedy udało się nam na nich pojeździć. Na drodze prowadzącej w dół w koleinach stoi woda, a zamiast śniegu jest warstwa lodu. Schodzimy więc bez nart, a potem już czarną szosą do Starego Sioła.
Wieczór mija nam szybko w towarzystwie naszych gospodarzy, którzy zaprosili nas na kieliszeczek nalewki z płatków róży własnego domowego wyrobu. Nalewki gospodarzy zwyciężyły w dwóch kategoriach: na nalewkę słodką i półwytrawną w dorocznym lokalnym konkursie nalewek.

Zdjęcia