Dzisiejszy plan był prosty: pobiec 2 x 10 km. Do jego wykonania potrzebna była ciekawa trasa i dobre towarzystwo. Mieliśmy jedno i drugie. Pierwszą "dziesiątkę" przebiegliśmy samotnie wzdłuż pustego wału nad Wisłą. Po drodze chcieliśmy się spotkać z biegaczami z SPS w okolicach mostu by wspólnie wtopić się w zielony tłum Run Warsaw. Zielony zaczął się wylewać już za mostem po drugiej stronie rzeki. Wchłonął nas skutecznie na kolejne 10 km. Jedynym zbawieniem był dla nas mały kajak unoszony na ramionach SBBP-owych Łosi. Spływ kajkiem był nadzwyczaj udany, choć nie pozbawiony chwil grozy. Łosie chciały z niego wyskakiwać wyrzucane podczas szybszych fragmentów biegu, na szczęście były dobrze przywiązane. Łosiowy Kajak dopłynął do mety, a my asystując mu przez całą drogę. Szkoda, że nie słyszeliście tych okrzyków jakie wznosili kibice i inni biegacze na widowisko z kajakiem i łosiami w rolach głównych.
|